wtorek, sierpnia 09, 2016

Znów o trudnych relacjach - "Szepty dzieciństwa" Anny Sakowicz

Zaczynam uderzać w klawiaturę.  Ale nie idzie mi. W ogóle. Zmuszam się. Ale zdania jakieś takie drewniane. Zero polotu.  Brak lekkości. Nic sensownego. I co mam się upierać i pisać te okrągłe, grzeczne zdania? No mogłabym. Wykrzesałabym może kilka zgrabnych sformułować o fabule, bohaterach, ale nie czuję tych zdań. Nie lubię tak. Więc zapisuję tylko kilka pierwszych myśli, które kazały włączyć komputer i zamykam.
Ale czasami coś udaje się sklecić. Czasem trafiam na książki, które nie dają o sobie zapomnieć. Jedną z nich są "Szepty dzieciństwa". 
Narracja pierwszoosobowa nie należy do moich ulubionych. Pomyślałam, że fajnie nie będzie. Ale pamiętając, jak dobre wrażenie zrobiła na mnie "Złodziejka marzeń", stwierdziłam, iż dam książce szansę. I po raz kolejny Anna Sakowicz mnie nie rozczarowała, pomimo że bohaterką uczyniła kobietę niczym się nie wyróżniającą; matkę dwójki nastoletnich dzieci, mężatkę, córkę alkoholika, kasjerkę na kasie w hipermarkecie.
Basia mieszka z rodziną  na przedmieściach w niedużym domu. Całymi dniami zastanawia się, czy będzie za co żyć do końca miesiąca. Czy na budowie, na której pracuje jej mąż, nie będzie przestojów, czy jej ojciec przepije wszystkie pieniądze...


piątek, lipca 29, 2016

Wsiąść na rower... - "Sekretne życie Roberty" Małgorzaty Hayles

Wsiąść na rower, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet... Jechać wolno przed siebie, nie oglądać się wstecz.. Uciec od wszystkiego. Chciałoby się tak czasami, prawda? Każdy chyba czasami ma wrażenie, iż za moment wyjdzie z siebie. Dobrze byłoby wtedy wyjść na chwilę, nabrać dystansu i spokojnie wrócić.
Tym wstępem chcę Was naprowadzić na ślad książki, której tytuł czy okładka może sugerować jakieś słodkie, ckliwe romansidło. Jednak kobieta na rowerze, to po prostu kobieta na rowerze. Odważna, z każdym kolejnym kilometrem nabierająca pewności siebie kobieta, która działając pod wpływem chwili, postanowiła trochę się przejechać. Potem zadzwoniła do domu, że dziś nie wróci na noc. Jutro pewnie też nie, a potem znów zadzwoni. A wszystko przez to, iż znalazła kartkę pocztową z tajemniczą informacją, z datą i miejscem spotkania.  Gdy wsiadała na rower nie wiedziała, że pojedzie tak daleko. Gdy wychodziła z domu nie miała pojęcia, iż właśnie zmienia się jej życie.

czwartek, lipca 07, 2016

"Kasacja", "Zaginięcie", "Rewizja" Remigiusza Mroza, czyli co łączy Chyłkę i Zordona z Irlandią

 Czy da się napisać jeszcze coś o książkach Remigiusza Mroza? Coś oryginalnego? Tyle przecież już napisano i  powiedziano. To najgłośniejsze nazwisko ostatnich miesięcy. Książki tego autora są recenzowane na dziesiątki sposobów i co ciekawe - większość tych recenzji jest pozytywna, a można nawet powiedzieć więcej - entuzjastyczna. Irytowały mnie te zachwyty. Nie lubię sięgać po książki, o których wszyscy mówią. Ale tak się złożyło, iż musiałam jechać do Dublina autobusem; od nas to ponad trzy godziny jazdy. Chętnie bym ten czas wykorzystała na czytanie, ale choroba lokomocyjna nie pozwala mi w trakcie jazdy odczytać nawet smsa. Zajrzałam do audioteki. Trzeba przecież ten czas jakoś wykorzystać. I wybór padł na "Kasację".


środa, lipca 06, 2016

Gdzie byłam, jak mnie nie było ? Na instagramie:)

Przez kilka tygodni tu nie zaglądałam. Nie wiem dlaczego. Zmęczenie? Brak czasu? Nadmiar wrażeń i emocji? Ostatnie tygodnie obfitowały w różne wydarzenia. Tematem numer jeden była matura najstarszej córki.   I w zasadzie to były jej egzaminy, jej stres i zmęczenie, ale przejmowałam się bardziej niż bym chciała.  Ale to już za nami. Wyniki w połowie sierpnia.
   Mieliśmy dwa tygodnie pięknej pogody, a to w Irlandii jest zjawiskiem wyjątkowym. Aż boję się pomyśleć, że to był początek i koniec lata na Zielonej Wyspie.  Korzystaliśmy z tej pięknej pogody, spędzałam z dziećmi całe dni na plaży i nawet nie pomyślałam o tym, by tracić czas siedząc przed komputerem.
Miałam zakończenie roku szkolnego.  Wypisywanie świadectw, cała końcoworoczna biurokratyczna zadymka też już za mną.
Miałam też gościa - kilka dni w Irlandii gościła moja mama. Cudowna, acz bardzo absorbująca kobieta.
I to wszystko złożyło się na to, że nie pisałam od kilku tygodni. Ale czytałam - o tym następnym razem:)

czwartek, maja 19, 2016

Wojenne panny młode - "Oblubienice wojny" Helen Bryan

Dobrze być blogerem. Mieć swoje małe poletko, pisać, wrzucać zdjęcia. Czytać. Nie wyrywać się przed szereg, nachalnie się nie promować, a pomimo tego czasami być zaskakiwanym. Jakiś czas temu bowiem w skrzynce mailowej  znalazłam propozycję, by przeczytać i zrecenzować książkę, która premierę będzie miała na początku czerwca. Dla "wielkich blogerów" to żadna atrakcja - oni egzemplarzy recenzyjnych mają czasami aż nadto, ale dla mnie, malutkiej (sic!) blogerki w dalekiej Irlandii była to niespodzianka. Dostałam książkę Helen Bryan "Oblubienice wojny", przeczytałam i mogę napisać, że tak przyjemnie zaskakiwana mogę być częściej.
Jest to opowieść o kilku kobietach, które znalazły się w czasie wojny w jednym miasteczku, w Crowmarsh Priors w Anglii. Nie do końca jasne są okoliczności zawiązania się ich przyjaźni, ale w tym trudnym czasie stają się dla siebie ważne i są sobie potrzebne. Powieść Helen Bryan po raz kolejny dowodzi, ze czas wojny był sprawdzianem człowieczeństwa. Niecodzienne okoliczności wymuszają w człowieku zaskakujące zachowania.

czwartek, maja 12, 2016

Wysyłamy za granicę - kilka informacji o księgarniach internetowych

Cork jest drugim co do wielkości miastem w Irlandii. Mieszka tu kilkanaście tysięcy Polaków, może nawet więcej -  po trwającym właśnie spisie ludności będzie dokładnie wiadomo. Mamy tu polskie sklepy, zakłady usługowe. Mamy polskie szkoły, są msze w języku polskim, ale nie ma księgarni. Nie ma nawet biblioteki. Doprecyzuję - polską prasę można kupić w sklepach ogólnospożywczych. Ostatnio pojawiły się w nich nawet jakieś książki, ale nie ma w Cork miejsca zajmującego się tylko sprzedażą książek. W miejskiej bibliotece jest dział z polską literaturą, ale jest tam zaledwie jeden regał. W polskiej szkole w Cork jest biblioteka, ale wypożycza głównie lektury swoim uczniom. Raz w miesiącu przyjeżdża do szkoły pan z księgarni Renatka i ... to jest chyba wszystko.
Wielokrotnie słyszałam pytanie - skąd ja biorę książki? Bo mam ich w swoim irlandzkim domu kilkaset. Kupuję! Sporo czasu spędzam na tym, by wyszukać najlepsze oferty. Problemem jest to, że wiele polskich księgarni, a tym bardziej dyskontów książkowych, nie wysyła książek za granicę. Przeprowadziłam małe dochodzenie, wysłałam do różnych księgarni zapytanie o taką wysyłkę i sporo
już wiem.

sobota, maja 07, 2016

"Istniejemy dotąd, dokąd sięga pamięć tych, którzy nas wspominają." "Dziedzictwo" Krystyny Januszewskiej

Czasami mam wrażenie, że urodziłam się w nieswojej epoce. Od zawsze czułam, iż jestem rozdarta między nowoczesnością i tempem czasów, w których przyszło mi żyć, a moim dziedzictwem, pamięcią osób, których słuchałam, historią miejsc, w których się wychowałam. Często pytałam dziadków i rodziców o wspomnienia związane z jakimś miejscem czy osobą. Niestety  nie zawsze uzyskiwałam odpowiedź. Do do dziś czuję żal, że nigdy nie poznam historii rodzinnych wiosek, nie dowiem się, jak wyglądało dzieciństwo dziadków; nikt mi nie powie, jak się poznali, jak wyglądały ich lata młodości. On Mazur, ona Kurpianka - czemu zamieszkali w tym, a  nie innym miejscu?  Jak wyglądało ich życie na skraju Puszczy Kurpiowskiej?
"Przemijamy, zostaje tylko mgła naszych oddechów, trochę nawozu, garstka wspomnień, i one kiedyś odejdą. Jak po latach, gdy nie żyją już świadkowie zdarzeń, odtworzyć zapachy, uczucia i tamte czasy? Czy współcześnie,  nie przeinaczając faktów, nie przekłamując prawdy, dałoby się wszystko opisać?"

środa, maja 04, 2016

Festiwalowe propozycje - "Płaczący chłopiec" Agnieszki Bednarskiej i "Jutro zaświeci słońce" Joanny Sykat

W Polsce zaczęły się matury. Moja córka swoje egzaminy maturalne, tzw. leaving cert zaczyna dopiero za miesiąc. Jednak już odczuwam stres. Dziś na przykład zdawała egzamin z LCVP. Punkty dziś uzyskane będą na świadectwie maturalnym. I tak co chwilę. Jutro bowiem jedzie do Dublina na egzamin wstępny na studia. I jak tu zachować spokój?!
Dzięki czytaniu udaje mi się na chwilę uciec od codzienności. Nie zawsze są to proste ucieczki. Krótko napiszę o przeczytanych ostatnio książkach zgłoszonych do Festiwalu Literatury Kobiet.
Duże wrażenie zrobił na mnie "Płaczący chłopiec" Agnieszki Bednarskiej. Jest to historia pewnego obrazu, a raczej ciążącej podobno  na  nim klątwy. Jak to możliwe, że w domach, w których pojawia się portret Dominika po jakimś czasie wybucha pożar? Czemu ogień niszczy wszystko poza obrazem? Niewiarygodne, prawda? Co ciekawe, autorka nie wymyśliła tej historii od podstaw. Fabułę swojej powieści oparła o znaną i wielokrotnie w różnych mediach poruszaną sprawę tajemniczych pożarów. Można o nich przeczytać np. TU.

czwartek, kwietnia 28, 2016

Codzienne wyzwania

Nie żebym nie miała o czym pisać. Mam. Tematów aż nadto. Nie jest bowiem łatwo być mamą czwórki dzieci. Znajomi mówią mi, żebym napisała o tym książkę, bo mogę wypowiedzieć się na temat opieki nad małymi dziećmi, bajek, zabawek, książeczek. Znam proces dojrzewania, wchodzenia w dorosłość. Dużo wiem o nastolatkach i ich problemach. Co nie znaczy, że umiem sobie z nimi radzić.
Tematem numer jeden jest matura najstarszej córki, jej egzaminy wstępne na studia. Od 10 lat gra na skrzypcach, kocha muzykę, wiec zdecydowała się studiować ten kierunek. Nie jestem pewna, czy to dobry wybór, ale kto to może wiedzieć, Jest prawie dorosłą kobietą - nie chcę i nie mogę jej niczego narzucać. Mogę rozmawiać i tłumaczyć, ale ona ma już plan i niestety moje argumenty nie są najważniejsze. Martwię się o moje dziecko - dużo się w jej życiu teraz dzieje - ma chłopaka, Irlandczyka. Dyskutujemy, mniej lub bardziej spokojnie, ile czasu może z nim spędzać. Robi prawo jazdy; w Irlandii wygląda to trochę inaczej niż w Polsce - po zdaniu egzaminów praktycznych, trzeba wziąć lekcje z instruktorem, a potem można jeździć z osobą posiadającą uprawnienia. Więc córka mnie wozi. Jeździ bardzo dobrze, pewnie czuje się za kierownicą, ale trochę się denerwuję, bo widzę, że coraz mniej mnie potrzebuje...


wtorek, kwietnia 05, 2016

Sensualnie - "Poza czasem, szukaj" Katarzyny Hordyniec



Pamiętam, jak po jednym z pierwszych moich wpisów Kasia napisała w komentarzu:
- Cieszę się, że się odnalazłyśmy. Dzięki książkowym aniołom spotkały się dwa mole.
Od razu poczułam, że się polubimy. To niesamowite, że w tej ogromnej wirtualnej przestrzeni odnalazłam kogoś o podobnej wrażliwości.
Pierwszy raz spotkałyśmy się w zeszłym roku na targach. Katarzyna Hordyniec to wspaniała kobieta, energetyczna, uśmiechnięta, piekielnie inteligentna i wygadana. Pisała felietony dla "Tygodnika Siedleckiego" oraz irlandzkiego "Tygodnika Gazeta Polska". Blogerka (zajrzyjcie tu i tu). Umie niesamowicie opowiadać, jest cudowną rozmówczynią. potrafi słuchać, ale też wspaniale doradzić. Jest mistrzynią facebookowych postów. Nie raz i nie dwa jest poranny wpis zrobił mi cały dzień. Jest odważna w swoich poglądach i bardzo wrażliwa. Podobnie jak ja mieszka w Irlandii, tylko jak na złość na jej drugim krańcu, w hrabstwie Donegal. Możemy ze sobą rozmawiać, bo mamy tę samą sieć komórkową, ale spotkać się jest nam łatwiej w Polsce. Po autograf pojadę jednak na północ Irlandii!