
Pięknej jesieni ciąg dalszy... Mieszkam w Irlandii pięć lat, a takiego września nie było. Nawet najstarsi Irlandczycy nie pamiętają... To niezwykłe.
Niezwykle jest też to, co dzieje się w książkowej blogosferze. Tyle o blogowaniu to chyba jeszcze nie było. Zewsząd słychać głosy świętego oburzenia blogowego światka. Napisali o blogerach (w Wyborczej napisali!!!) - dobrze, nieprawdę napisali - źle. Zdjęcia wydrukowali - dobrze, nie o wszystkim napisali - źle; że zacytowali - dobrze, że cytaty wyrwane z kontekstu - źle...
Trochę nie rozumiem tego wzburzenia, bo przecież wiadomo, że w jednym artykule zagadnienia się nie opisze - można coś zasygnalizować, na coś zwrócić uwagę... A to, że dziennikarze ogólnokrajowej gazety postanowili temat potraktować bardzo potwierzchownie, trochę nas dotknęli, obrazili - ale to świadczy o nich. Nie ma o co piany bić...
U Gosiarelli biorącej udział w dyskusji o artykule, znalazłam świetne zdanie - "siłą blogera jest jego niedoskonalość". Jasne, że tak. Siłą blogosfery książkowej jest jej różnorodność. Rozpiętość tematyczna - można przeczytać o książeczkach dla dzieci, młodzieżowych lekturach mniej lub bardziej oderwanych od rzeczywistości; o czymś dla kobiet i dla twardych mężczyzn; o powieściach elitarnych, trudnych, nagradzanych, ale też o tych zapomnianych, krytykowanych, kontrowersyjnych... Wiek blogerów, stopień znajomości zagadnień teoretycznoliterackich czy zasad pisania recenzji - nikt nie ustalił reguł rządzących blogowym światem - i mam nadzieję, iż tego nie zrobi!
Niektórzy piszą recenzje, inni teksty krytyczne, inni recki (niektóre sa nawet miodzio), inni między opinie o książkach wplatają swoje wynurzenia osobiste. I dlatego w to weszłam, i dlatego będę pisać.
A to, że ktoś chce przeczytać, co piszę - cieszy, wzrusza, daje siłę, pozytywnie nakręca:) A że czasem ktoś powie - zachęcilaś, podobało mi się. Kochani - to mnie uszczęśliwia! Naprawdę!

Słowem bym o tym szumie nie wspomniała, gdyby nie to, że "Jedwabnik" trochę mi korespondował z tym, o czym piszą w Polsce.
Dobrze, że u nas nie ma trupa w szafie - chyba?!
Nowa książka pani Rowling jest o niezwykłym wpływie słowa pisanego.
Kontrowersyjny pisarz ukończył książkę, w której obraża niemalże wszystkich ze swojego otoczenia - dostaje się żonie, kochance, kolegom po fachu, wydawcom. Ukończył, narobił szum i zniknął.
Zadaniem Strike'a najpierw ma być odnalezienie zaginionego pisarza, męża zaniepokojonej żonie. Dociera do wspomnianej książki i jest zniesmaczony. W toku śledztwa odnajduje zwłoki, strasznie zmasakrowane. Główną podejrzaną policji zostaje żona. Zlecenie detektywa zostaje zmienione - udowodnić, że jest niewinna. Szósty zmysł Cormorana każe kobiecie wierzyć. Podczas przesłuchań okazuje się, że głównym motywem morderstwa jest owa książka. Zainteresowani?
Czego możecie się spodziewać po lekturze ? Perwersji, wyciągania brudów, rodzinnych tajemnic, pomówień, dziwnych obscenicznych obrazów. A wszystko to w przedświątecznej atmosferze. Choć to listopad, to czuć już bożonarodzeniową gorączkę. Zaśnieżony Londyn, świat pubów, taksówek, metra - gdyby włączyć google maps można by podążać za Strike'em niemal krok za krokiem. Miejscami spowolniało to akcję, ale budowało klimat. Opisy ulic, witryn, przechodniów - bardzo ciekawe!
Cormoran Strike - prywatny detektyw. Polubiłam gościa. Niesamowicie inteligentny, z niezwykłym darem dedukcji, niesamowitej pamięci. Chętnie posługujący się ironią. Z dystansem do siebie i do świata. Metodyczny i intuicyjny zarazem. Prawdziwy facet - twardy, nie skarżący się na swój los. Przez swoją niepełnosprawność - bliski i prawdziwy. Z ciekawą przeszłością. Wrażliwy twardziel - weteran z Afganistanu czytający Katullusa, kibic Arsenalu Londyn, czasem potrzebujący kobiety na jedną noc. Głównie zajmuje się obserwowaniem mężczyzn z charakterystycznymi torbami cudzołożnika. Przestrzega tylko jednej zasady: "rób, co do ciebie należy, i rób to dobrze".
Równie ciekawa postać - Robin - asystentka Strike'a. Inteligentna młoda kobieta marząca o karierze detektywa. Nie ulegając fochom narzeczonego, pomaga w rozwiązaniu zagadki, kierując się trochę kobiecą intuicją i niezwykłym zmysłem ciekawości. Kibicuję jej - chciałabym, żeby została współpracownicą, panią detektyw. Ciekawe, jak rozwinie się wątek Strike'a i Robin - oby nie było za słodko...
Minus - akcja chwilami nieco zamotana. Podejrzanych dużo, mylili mi się... Za dużo chodzenia po pubach, siedzenia w barach, gadania - część przesłuchań mogła być krótsza...
Ale było kilka momentów, gdzie wstrzymałam oddech, gdy owracałam wzrok, a nawet się uśmiechałam.
Klimatyczny kryminał z ciekawą stroną obyczajową, z Londynem w tle, z nietuzinkowymi bohaterami. Czyta się bardzo dobrze - warto!
Podejrzewam, że pani Rowling pracuje już nad następną książką o nietypowym detektywie -
z przyjemnością ją przeczytam.
Podczas lektury "Jewabnika" po raz kolejny zdawałam sobie sprawę z tego, że kryminały tak na mnie nie działają, jak powieści o ludzkich uczuciach. Choćby trup był najbardziej rozbebeszony, to nie wzrusza mnie tak jak emocjonalnie poharatany człowiek. I tylko dlatego nowa książka J.K. Rowling dostaje ode mnie 5 punktów (na 6 możliwych w mojej subiektywnej ocenie)
I co wy na to? Jestem frajerką - bo za ebooka zapłaciłam, dobrze o książce napisałam, nic z tego nie mam.... Jestem zadowoloną z siebie frajerką !