Przez kilka ostatnich dni zastanawiałam się, czy dałabym radę stworzyć coś podobnego i chyba spróbuję, ponieważ ksiązki towarzyszyły mi od dzieciństwa; odkąd nauczyłam się czytać.
Od razu muszę napisać, że nie wiem, czy będzie ich dokładnie 34 - tak, tyle lat dziś skończyłam. Przez cały weekend robiłam sobie notatki, przypominam tytuły, skreślałam, przekreślałam i chyba wybrałam - książki dla mnie ważne, istotne, piękne.
Z wczesnego dzieciństwa nie pamiętam żadnych książek. Moi rodzice mi raczej nie czytali, ale codziennie wieczorem słuchałam audycji dla dzieci, które kształtowały moją wyobraźnię. Lubiłam je bardzo...
W pamięci pozostały mi przede wszystkm baśnie. Wszelakie. To były moje pierwsze poważne lektury. Uwielbiałam baśnie rosyjskie, ale znałam także polskie i te najbardziej popularne - braci Grimm i H. Ch. Andersena. Chyba najbardziej lubiłam "Dziewczynkę z zapałkami"...
.
To jeden z moich ostatnich zakupów - będę czytać dzieciom (i przywoływać wspomnienia...)
Pamiętam, że bardzo lubiłam książkę Marii Kownackiej "Wiatrak profesora Biedronki" - przygoda, przyroda, pozytywni bahaterowie - to coś, co tygrysy lubią (lubiły) najbardziej:) Z tą książką wiążę się też przykra dla mnie historia - moi rodzice, korzystając z tego, że wysłali dzieci na wieś na wakacje, remontowali mieszkanie. Wyrzucili sporo moich książek, które uznali za zniszczone.. Między innymi właśnie "Wiatrak..." czy "Alicję w krainie czarów". Do dziś mam do nich o to żal. I mocne postanowienie, że nigdy nie wyrzucę żadnej książki!
Czym się zachwycałam jako nastolatka? Chyba standardowo - Anią z Zielonego Wzgórza, Emilką ze Srebrnego Nowiu. Nieco póżniej poznałam też Joannę z "Błękitnego Zamku" - to one ukształtowały moją romantyczną duszę. Do dziś pamiętam też Ronję - to ona była moją ukochaną bohaterką. Bardzo żałuję, że moje córki nie chciały czytać książek L. Montgomery czy A. Lindgren. Cóż, muszę się pogodzić z tym, że moje dziewczyny mają inny gust literacki... Moja nadzieja w Gabrysi - może z nią będę wracać na Wyspę Księcia Edwarda?
"Kamienie przez Boga rzucone na szaniec" - do dziś pamiętam, jak czytałam te słowa, do dziś wspominam lekcje języka polskiego, na których omawialiśmy tę lekturę. To chyba właśnie wtedy zdecydowałam, że będę polonistką; że patiotyzm jest dla mnie jenym z priorytetów. Dziś znów o tej książce zrobiło się głośno - to dobrze. Potrzeba nam - Polakom - przypominać o wartościach, poświęceniu. Ciekawa jestem filmu; mam nadzieję, że twórcy byli świadomi, do jakich odbiorców ta adaptacja ma trafić... Moja córka jest właśnie w trakcie lektury - jak ją oceni? Aż się boję.. Napiszę o tym...
Co jeszcze czytałam ? "Zapałkę na zakręcie" K. Siesickiej, "Słoneczniki" H. Snopkiewicz. W tamtym okresie odkryłam też ksiązki M. Rodziewiczówny. Uwielbiałam "Strasznego dziadunia", "Dewajtis". Pani w bibliotece poleciła mi również "Trędowatą". Ileż łeż wylałam czytając o Stefci i ordynacie Michorowskim...
Dwie autorki z okresu szkoły średniej towarzyszą mi do dziś - Małgorzata Musierowicz i Dorota Terakowska. Pierwsze tomy "Jeżycjady" i "Tam gdzie spadają anioły" - to te książki czytałam po kilka razy, to do tych będę wracać, gdy będzie mi smutno i źle...
Podobną rolę jak M. Musierowicz nieco póżniej odegrała Monika Szwaja. Książki obu tych autorek to dla mnie pastylki na dobry humor; to pewny sposób na pozytywne naładowanie wewnętrznych akumulatorów. Gdy studiowałam polonistykę, czytałam o losach Agaty ("Jestem mudziarą") i marzyłam o podobnych sukcesach pedagogicznych. Niezadługo potem miałam zacząć karierę nauczycielki w gminnym gimnazjum i przekonać się, że praca polonistki raczej nie należy do najprostszych..
W rankingu nie mogę pominąć "Forresta Gumpa" - kocham tę książkę, tego bohatera, ten film, tego aktora...
Powyższe książki wymieniam jako te, które mnie ukształtowały.
Ale nie mogę tu nie wymienić tych najwyżej ocenionych. Książek rewelacyjnych, mądrych, czasami trudnych.
Kolejność przypadkowa:)
"W ogrodzie pamięci" J. Olczak-Ronikier,
"Lala" J. Dehnel,
"Początek" J. Szczypiorski,
"Złodziejka książek" M. Zusak,
"Jeżdziec miedziany" P. Simons,
"Klucz Sary" T. de Rosnay,
"To, co zostało" J. Picoult,
"Wyznaję" J. Cabre,
Cień wiatru" C. Zafon,
"Miasto ślepców" J. Saramago,
"Norwegian wood" H. Murakiemi,
"Wszystkie marzenia świata" T. Revay,
"Tysiąc wspaniałych słońc" K. Hosseini,
"Miłość w czasach zarazy" G. G. Marquez,
"Pokój" E. Donoghue
"Zabić drozda" H. Lee
"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" M. Vargas Llosa
"Shantaram" G. D. Roberts
"Ojciec chrzestny" M. Puzo
"Cukiernia pod Amorem" M. Gutowskiej-Adamczyk
Te książki zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pozostaną w mojej pamięci; czesto o nich rozmyślam. Te książki to moje osobiste bestsellery. Każdej powinnam poświęcić osobny post, napisać porządną recenzję. Pewnie to kiedyś zrobię...Te najczęściej pożyczam, polecam.
Jak widać w mój gust literacki wpisują się książki przez wielu czytelnków uznane za wyśmienite. Długa jest ta moja lista pozycji ulubionych, ale mam nadzieję, że będzie się wciąż wydłużać... To jest moje urodzinowe życzenie!
"Wiatrak Profesora Biedronki"... uwielbiam. Pozyczylam kiedys komus na wieczne nieoddanie :(. Po paru latach znalazlam te ksiazke na wyprzedarzy w Bibliotece Miejskiej, taka zapomniana i niechciana. Lezy do dzis na strychu mojego domu - niestety. A klimaty Wyspy Ksiecia Edwarda? Niezapomniane. Szkoda ze mlodsze pokolenie nie bardzo chce sie w nie wczytywac. Nie wiedzialam ze obchodzisz Urodziny razem z moja Mama. Bede pamietac.:)
OdpowiedzUsuńNiewielu jest miłośników książki o profesorze Biedronce... - zaglądaj do mnie czasem - może się okaże, że coś jeszcze Ci się spodoba...
OdpowiedzUsuń