Natalia i Alicja - moje kochane córki - są w takim wieku, że czasem podbierają mi książki (kosmetyki lub inne drobiazgi czasami też), ale także ja pożyczam coś od nich.
Od czasu do czasu napiszę coś o książkach, które czyta "moja młodzież".
Już jakiś czas temu przeczytałyśmy książkę "Córka żywiołu". Podobała nam się ta historia, z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze - akcja dzieje się w Irlandii, w miejscach, które są nam bardzo dobrze znane. Po drugie - to ciekawa historia, z ciekawymi bohaterami. Co prawda dla mnie wszystko było dość schematyczne, przewidywalne, ale nie męczące. Muszę przyznać, że nawet dość przyjemne - dobrze czasem przeczytać coś lekkiego, zabawnego. Po trzecie - historię niezwykłych zdolności bohaterów oparto na jednym z celtyckich mitów, opowiadającym o boginie Danu. Zawsze interesowały mnie baśnie, mity, legendy, a od kilku lat próbuję zgłębiać mitologię celtycką. Ta książka mi ją w ciekawy sposób przybliżyła.
Na półce u Natalii w pokoju czeka na mnie drugi tom serii - "Cień żywiołu". Z przyjemnością po nią sięgnę.
W bogatych internetowych zasobach znalazłam wywiad z autorką, panią Leigh Fallon. Pozwoliłam sobie fragment skopiować. Zainteresowanych odsyłam do całego wywiadu
"PB: Skąd w ogóle wziął się pomysł na książkę?
L.F.: Mieszkałam w Kinale, Co Cork przez pewien czas. Zainspirowało mnie to miasteczko, a tamtejsi ludzie naprawdę dali mi do myślenia. To naprawdę piękne. Spędzałam mnóstwo czasu, siedząc w samochodzie podczas, gdy moje dzieci uczęszczały na rożne zajęcia w miasteczku, a mój umysł zaczynał wymyślać inny świat. Gdy ziarno zostało zasiane, nie było odwrotu, to mnie pochłonęło.
PB: Czy tworząc „Córkę Żywiołu” czerpałaś z jakiś mitologii? W końcu okolice Wielkiej Bretanii i Irlandii kojarzą się z druidami i resztą istot wywodzących się od Celtów.
L.F..: Absolutnie! Irlandczycy są jak bohaterowie „Córki żywiołu”. Opisałam ich na podstawie własnej wiedzy o starożytnych, którzy zasiedlili Irlandię tysiące lat temu. Wróciły wspomnienia o szkolnych wycieczkach do różnych historycznych miejsc w Irlandii i użyłam ich, by wykreować świat w „Córce żywiołu”.
(...)
PB: Jak tradycja każe (a jak wiadomo trzeba jej podtrzymywać, bo to rzecz święta), powiedz nam proszę, z czym bądź kim kojarzy ci się POLSKA?
L.F.: Z bardzo przyjaznymi ludźmi. Sądzę, że Polacy są bardzo podobni do Irlandczyków, może dlatego tak wielu z nich mieszka w Irlandii i dlatego dogadujemy się tak dobrze. Poza samymi ludźmi, na pewno niesamowita historia Polski oraz piękne widoki. I oczywiście polska Wódka!"
Leigh Fallon w Kinsale
I ja w Kinsale :)
Gdyby Megan Rosenberg nie była postacią fikcyjną, spacerowałaby po tych uliczkach...
Kinsale to urokliwe, kolorowe miasteczko - mnóstwo restauracji, galerii, pubów z muzyką na żywo.
Moja ulubiona kawiarenka
Najbardziej charakterystyczny punkt Kinsale
Marina
Pozostaje mi już tylko zaprosić do Kinsale:)
Moja ocena - 4/6 ( według moich córek 5/6)
Książka przeczytana w ramach wyzwania Z półki
Jak tylko będę miała ochotę na coś lekkiego to się rozejrzę, za tym cyklem.
OdpowiedzUsuńPoza tym piękne zdjęcia zamieściłaś w notce.
Chciałam, by zdjęcia zilustrowały miejsce akcji "Córki żywiołu".
Usuń