poniedziałek, sierpnia 11, 2014

Moje miejsce na ziemi

Łazy - maleńka miejscowość na pólnocnym Mazowszu, na Kurpiach. Tam spędziłam pierwsze lata mojego życia, tam mieszkała moja kochana babcia, tam jeździłam na wakacje. Uwielbiam to miejsce.
Z  czym mi się kojarzy? Oczywiście z kochanymi ludźmi, których już nie ma. Z beztroską, której już nie doznam. W tym momencie został tam pusty dom - mój dom...


 I teraz  mogłabym zacząć pisać książkę,  jakich teraz na rynku wiele. Kobieta zmęczona, zabiegana, ucieka gdzieś na wieś, bo właśnie odziedziczyła dom... Tam w ciszy spotyka wspaniałych ludzi, pokonuje wszystkie trudności, odnajduje szczęście i miłość...
Mogłabym, ale nie zacznę pisać, bo nie chcę uciekać, bo już raz uciekłam i mieszkam wystarczająco daleko, bo mam obok siebie wspaniałych ludzi - ale odbędę sobie nostalgiczną podróż.

Pali się w piecu, nie w kominku, tylko w piecu, na fajerach stoją garnki, babcia coś gotuje, pachnie przecudnie, siedzę oparta o ciepłe kafle, rozmawiam z babcią, z dziadkiem, z wujkiem. Nie potrzebujemy ani radia ani telewizji, by mieć o czym rozmawiać.


O świcie budzi mnie kogut i inne ptactwo - gęsi, indyki, kury. Wybiegam z domu, by zerwać wilgotne od rosy truskawki, najlepsze te na wpół dojrzałe... Tuż obok miejsce, gdzie bawimy się z braćmi w dom.
Zbiegam ze wzgórza, mijam majestatyczny świerk, który zasadził mój pradziadek. Widzę malinowe pole i kwiaty babci: mieczyki, piwonie, georginie i suchotniki   (dziś wiem,  że nazywają się kocankami).


Rosną  też porzeczki, agrest, jabłonie, wiśnie i mój ukochany rabarbar. Najlepszy taki świeży z cukrem... W kącie schowały się  konwalie. A tuż za płotem droga do lasu, gdzie w marcu  kwitną zawilce, a za lasem struga, niewielka rzeczka,  woda do pól łydki, sa nawet raki - znak, że czysto. Wiosną pełno tu kaczeńców.
  

Po drodze mijam wierzby, tatarak, są też maleńkie niezapominajki.
Przemawia do mnie taki patriotyczny zestaw numer 2b...
Od paru lat przez wieś prowadzi  asfaltowa droga, wcześniej była żwirówka, ale ja pamiętam polną drogę,  pylistą. Dziadek pozwalał mi powozić - wóz ciągnął niezwykle łagodny koń Maciek..
Na skraju wsi - krzyż z XIX wieku. Przychodziłam tu z babcią na majowe. Przy nim też żegnało się wszystkich, którzy odeszli...
Wzdłuż drogi do miasta lasy, w nich  jagody i grzyby.



Najpiękniejsze  i najśmieszniejsze zabawy z moimi braćmi - to też Łazy. Pierwsze prace w polu - zbieranie siana, wiązanie snopków zboża - kto to jeszcze potrafi robić?


A obok pola - grób nieznanego  żołnierza. Dziadek nie chciał opowiadać o czasach wojny - mówił tylko: "Enia, po co do tego wracać. Życia mu nie wrócisz, a o grób dbaj".



 Wykopki - zawsze w parze z dziadkiem - czemu nie pamiętam o czym rozmawialiśmy?! I ognisko na polu,  i ziemniaki (mówiło się raczej - kartofle)  z okopconą łupiną.


Czy można sobie wyobrazić wspanialsze miejsce?
 Ja nie potrafię... To moje miejsce na ziemi!

To miejsce ukształtowało moją wyobraźnię,  wrażliwość,  postrzeganie tego, co piękne i tego, co dobre  - babcia była, jest i będzie moim największym autorytetem.
Tam czytałam swoje pierwsze książki,  spacerowalam, marzyłam...

Takiego miejsca już nie ma. Dzisiejsze Łazy to przewrócone płoty, to zarośnięty ogród, to zniszczony dom, ale moim marzeniem jest,  by to miejsce było jak z moich wspomnień. Chciałabym je ożywić, by obok polskich piwonii rosły irlandzkie  hortensje...
Obserwując opuszczone domy, boleśnie odczuwam przemijalność. Bardzo bym nie chciała, by dom, w którym spędziłam najwspanialsze chwile stał pusty. Jednak nie wiem, czy mam siłę, by tam wrócić...



Jestem bardzo sentymentalną osobą, więc podczas pobytu w Polsce odwiedzałam  pusty dom dziadków kilka razy. Próbowałam przekazać dzieciom magię tego miejsca, opowiedzieć starszym córkom o ich dziadkach. Oczywiście bardzo podobał im się spokój tej wioski, ale raczej nie chciałyby tu mieszkać...
Kto wie, gdzie będziemy za kilka lat?...




4 komentarze:

  1. Piękne, uwielbiam ten styl pisania...AP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Wiem, że wpis jest bardzo osobisty, ale czułam, że muszę to miejsce opisać.

      Usuń
  2. Edyto pięknie napisałaś o tej straconej krainie dzieciństwa. Też taką miałam - ze wspaniałymi dziadkami, ich domem na wsi i całą tą magiczną otoczką. Ten świat już minął i nie powróci, ale jakże często tam powracam myślami. To moje najwspanialsze wspomnienia i największe marzenie. Pozdrawiam Cię serdecznie. Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DziękI Twojemu komentarzowi przeczytałam ten wpis po raz kolejny... Dobrze przywoływać takie wspomnienia, wracać choć na kilka chwil do tych miejsc i tych ludzi... Dziękuję! Pozdrawiam ciepło

      Usuń