Kończy się powoli tegoroczne najważniejsze irlandzkie święto. Podczas, gdy ja stukam w klawiaturę, w wielu pubach przelewa się ciemne piwo, względnie whiskey. Słychać muzykę, śpiewy, śmiech. Nie muszę tam być, żeby to wiedzieć. Wiem, jak Irlandczycy obchodzą swoje święto - na wesoło. Wiem też, że i dla moich rodaków ten dzień jest okazją do zabawy. Zresztą - dziś chyba wszyscy po troszę czują się Irlandczykami - polecam artykuł z Newsweeka - może nie najświeższy, ale jak najbardziej aktualny.
Nie będę ponownie pisać o tradycji związanej z tym dniem - w zeszłym roku o tym pisałam tu. Świętowanie zaczęłam już wczoraj. W Kinsale przygotowano piękne widowisko światła i dźwięku. Po zmroku w porcie miała miejsce prezentacja pięknie oświetlonych łodzi - na jednej z nich przypłynął nawet św. Patryk :) Obejrzałam też fantastyczny pokaz sztucznych ogni - fajerwerki wystrzeliwane z wyspy robiły na wszystkich duże wrażenie - zwłaszcza na moich najmłodszych dzieciach.
W zeszłym roku uczestniczyłam w paradzie, w tym roku z harcerzami szły moje córki. Ja byłam widzem. Aby móc obserwować przemarsz wszystkich grup, trzeba być w centrum miasta sporo wcześniej. Udało nam się ustawić zaraz przy barierkach. Parada jak zawsze świetnie przygotowana, kolorowa, różnorodna - obok irlandzkiej grupy modlitewnej reprezentanci Szanghaju, obok szkoły tańca treserzy psów. Zrobiłam sporo zdjęć. Więc tym razem gadać nie będę. Zapraszam na fotorelację:
pani burmistrz Cork Mary Shields i św. Patryk |
Ta grupa podobała mi się najbardziej |
Ta grupa w tym roku wygrała |
Na koniec - polska grupa - uczniowie Polskiej Szkoły w Cork, harcerze, zuchy, przedstawiciele Stowarzyszenia MyCork - tu filmik pokazujący polski występ oraz atmosferę parady |
Zamiast życzeń będzie stare irlandzkie błogosławieństwo:
"Niech droga wznosi się, aby Cię spotkać,
Niech wiatr będzie zawsze z Tobą,
Niech słońce ciepło oświeca Twą twarz,
Deszcze spadają miękko na Twoje pola,
I do naszego następnego spotkania
niech Bóg trzyma Cię zawsze w Swej dłoni."
Edytko, ja w poniedziałek świętowałam po irlandzku - byłam w pubie :) Za to wczoraj po raz pierwszy od 8 lat nie poszłam na paradę - po pierwsze dlatego, że nie miałam z kim, a po drugie dlatego, że przytłoczyły mnie szkolne papiery. Cieszę się jednak z tego, że ten dzień wolny wykorzystałam na nadrobienie zaległości :) Kochana, muszę zwrócić uwagę - Irlandczycy piją whiskey a Szkoci whisky - podobało mi się to, że pan L. Wiśniewski trzymał się tego faktu w swojej powieści "Bikini" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKasiu bardzo dziękuję za informację dotyczącą alkoholi - kompletnie się na tym nie znam (a jak wiesz Bikini jeszcze nie czytałam)- poprawię 😊 Dobrze, że miałaś ten dzień wolny, że mogłaś trochę odpocząć, odreagować, a i nadrobić zaległości... Na paradę pojechałam pomimo choroby, bo starsze córki miały iść, a młodsi chcieli popatrzeć. Nie żałuję - pogoda dopisała, dzieci zadowolone. Pozdrawiam ciepło 🍀
UsuńEdytko, ja to kiedyś gdzieś wyczytałam, a potem zwróciłam dodatkowo uwagę w "Bikini", bo tam bohaterowie pili whiskey przemycaną z Cork!!! Buziaki :D
OdpowiedzUsuńEdytko dziękuję za super recenzję . My w tym roku zostalismy w domu . Pierwszy raz od 8 lat. Dzięki Twojej relacji obejrzelismy wspaniałe zdjęcia . Fajnie, że pogoda dopisała , a humory też. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia . Pozdrawiam cieplutko . J.
OdpowiedzUsuń