Ależ to powieść! Niesamowita, wspaniała, wyjatkowa - takie lubię, takie działają na moją wyobraźnię, takie nie dają mi spać. Nie chciałam opuszczać świata stworzonego przez Marcina Szczygielskiego.
Z żalem pożegnałam bohaterów - nie powiem, że odłożylam książkę na półkę, bo znów korzystałam z czytnika. Postanowiłam sobie, że przy najbliższej okazji muszę sobie kupić wersję papierową i wracać do tych postaci.
Z żalem pożegnałam bohaterów - nie powiem, że odłożylam książkę na półkę, bo znów korzystałam z czytnika. Postanowiłam sobie, że przy najbliższej okazji muszę sobie kupić wersję papierową i wracać do tych postaci.
Nietypowa konstrukcja powieści sprawiała, że odczuwałam ciekawość i niepewność zarazem. Zaczynałam czytać rozdział, nie wiedząc, kto tym razem będzie narratorem. Gdy po chwili sytuacja się wyjaśniała, musiałam odnajdywać się gdzieś w międzywojniu, po chwili w Warszawie, jak najbardziej współczesnej - historia mnie prowadziła, ja się jej podporządkowałam.
Wątki się plączą, zazębiają, układają się w głowie w niesamowity wzór, jak w mandali, o której zresztą mówią główne bohaterki - tylko z oddalenia widać jej urok.
Wątki się plączą, zazębiają, układają się w głowie w niesamowity wzór, jak w mandali, o której zresztą mówią główne bohaterki - tylko z oddalenia widać jej urok.
Ogniwem łączącym są Królowe - nie koronowane, lecz władające światem wokół siebie. Róża Król - służąca w żydowskim domu - to pierwsza z nich. Potem dwie panie - Ina Król i Magda Król. Babcia i wnuczka. Jest jeszcze Zofia - córka Iny, matka Magdy, ale jej autor nie dał szansy nawet odezwać się
(sporo za to mówi się o niej).
(sporo za to mówi się o niej).
Główną bohaterką jest Ina, jednak określenie "babcia" nie bardzo do niej pasuje - jej życiorys to niemalże gotowy scenariusz filmu. Od Ity Zajtel - dziewczyny z żydowskiej dzielnicy Warszawy do Iny Marr - gwiazdy kina.
Marcin Szczygielski zbudował postać Iny w oparciu o biografię aktorki polskiego okresu międzywojennego - Iny Benity. Nie będę pisać kim była, wystarczy bowiem wpisać jej nazwisko do wyszukiwarki, by przeczytać, jak znaną była postacią.
Drugą ważną postacią jest Magda, typowa przedstawicielka "młodych gniewnych" - singielka w dziwnym związku z gejem, zatrudniona w korporacji, z kredytem. Wnuczka Iny, dziedziczka rodzinnych tajemnic, traum...i dużych pieniędzy.
Marcin Szczygielski zbudował postać Iny w oparciu o biografię aktorki polskiego okresu międzywojennego - Iny Benity. Nie będę pisać kim była, wystarczy bowiem wpisać jej nazwisko do wyszukiwarki, by przeczytać, jak znaną była postacią.
Ina Benita (1912-1944 - wg Wikipedii, a ta wiadomo może się mylić)
Powieść to kompilacja wielu biogramów, życiorysów autentycznych postaci, co autor zresztą zaznacza w kluczu do powieści. Domyślam się, że zebranie tylu materiałów kosztowało pana Marcina dużo wysiłku, ale jestem pewna, że była to fascynująca praca. Dla mnie klucz - swoiste posłowie - był równie fascynujący i poruszający jak cała powieść. Każdą z postaci sobie wygooglowałam, obejrzałam dostępne zdjęcia. Z łezku w oku wróciłam do starego, czarno białego kina. Obejrzałam film "Jego ekscelencja subiekt" z Iną Benitą w jednej z głównych ról. Niesamowite wrażenie - oglądać postać, o której się czytało...
Marcin Szczygielski stworzył fikcyjną historię, wielce prawdopodobną, gdyż popartą datami, nazwiskami, tytułami filmów, o których można przeczytać. Stworzył historię oszałamiającą!
"Poczet królowych polskich" to bardzo konkretna historia - wszystkiego w niej po trosze - jest i trudna acz barwna polska historia, i uczuć cała gama, i anegdoty, i nieszablonowi, nietypowi, kontrowersyjni
bohaterowie, i współczesność ze swoją jaskrawością, i wspaniały język, i subtelność i naturalizm jednocześnie...
Jest i Wilno, i Warszawa, i prowincja. Są teatry, pracownie krawieckie, garderoby aktorek, ploteczki i plotki. Sporo o środowisku gejów, transseksualistów tak międzywojennym, jak i współczesnym. Są żydowskie tradycje te przestrzegane, jak i te ignorowane... I powiedzonka Królowej - koniecznie muszę do nich wrócić, wynotować, rozgryźć, niektóre zapamiętać.
Kolejny mężczyzna, który mnie uwiódł - najpierw Jacek Dehnel, potem Remigiusz Grzela, teraz Marcin Szczygielski. Tych autorów wpisuję na listę ulubionych...
Oddam głos autorowi: tu można przeczytać wywiad, a tu obejrzeć rozmowę Marcina Szczygielskiego z Tomaszem Raczkiem:
Czy muszę dodawać, jak oceniłam tę książkę?
Czy muszę jeszcze zachęcać?
Jeżeli mi się nie udało przekonać Was do sięgnięcia po tę pozycję, może autor zrobi to lepiej:
Teledysk reklamujący książkę, gdzie Marcin Szczygielski partneruje Inie Benicie:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ tego, co piszesz, książka musi być interesująca, ale ja chylę czoło przed Tobą za to, że tak pięknie to wszystko opisujesz. Bardzo lubię Twój styl - jest lekki, dzięki czemu zawsze czytam Twoje posty jednym tchem :) To lubię!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest bardzo interesujaca!
UsuńDziękuję za miłe słowa!!!
ooooo, to już widzę, co będzie mi towarzyszyło podczas najbliższego wyjazdu. :) wersja elektroniczna to kolejny plus, bowiem czytnik mniej miejsca zajmuje. ;) a Twoja recenzja szalenie mi się podobała i mam nadzieję, że podobnie spodoba mi się książka. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Czytnik książek to cudowny wynalazek - jest ze mną wszędzie. Książka Marcina Szczygielskiego liczy sobie ponad 500 stron, więc nie wszędzie da się ją z sobą zabrać...
UsuńDziękuję za miłe słowa:)
Dziękuję za przypomnienie o tej książce - ktoś mi o niej kiedy mówił, ale zdawkowo, i zapomniałam. Twoja recenzja jest bardzo ciekawa i zachęcająca, chyba teraz już nie zapomnę :)
OdpowiedzUsuńWarto zapoznać się z tą książką. Ja zapamiętam ją na pewno:)
UsuńTę książkę muszę mieć! Bardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Renax
Jeżeli lubisz klimaty retro - to faktycznie musisz! Świetnie napisana książka - polecam.
Usuń