środa, grudnia 30, 2015

Oby spełniło nam się więcej niż siedem życzeń

Za oknem szaleje Frank. Szósty w tym roku potężny huragan. Gdy mieszka się niemalże na wybrzeżu Atlantyku, należy się tym martwić. Podwórko musi być uprzątnięte, samochód ustawiony w bezpiecznym miejscu, zapas węgla do kominka poczyniony. Należy obserwować też oceaniczne pływy, bo gdy ulewa połączy się z przypływem, drogi będą nieprzejezdne. Ale najgorszy w tym wszystkim jest wiatr - gwałtowny, nieprzyjemny, głośny. Nie lubię takiego wiatru, boję się go - widziałam, co potrafi zrobić. A na pewno nie daje spać.
I mniej więcej tym tematem zaczynało się każde okołoświąteczne spotkanie ze znajomymi. Depresyjna irlandzka pogoda męczy już wszystkich. Za każdym razem wracamy do domu zmoknięci. Brakuje nam słońca. Brat, który zdecydował się spędzić święta ze mną i z moją rodziną miał tak straszny lot, że bał się, czy w ogóle wyląduje. Turbulencje potrafią przerazić. Podziwiam pilotów, którzy opanowują wielkie samoloty przy takiej pogodzie.




Ale pomimo zalanych dróg, porywistego wiatru, i przejmującego chłodu święta były ciepłe, rodzinne i przyjemne. Udało nam się odtworzyć atmosferę świąt sprzed lat. Już dawno do wieczerzy wigilijnej nie zasiadaliśmy w tyle osób.  Było gwarnie, smacznie, odrobinę niezręcznie, bo po raz pierwszy w naszej, tradycyjnej polskiej kolacji wigilijnej uczestniczył młody Irlandczyk, chłopak mojej najstarszej córki. Był oczywiście uprzedzony co go czeka, Natalia opowiadała mu o zwyczajach tego wieczoru, ja próbowałam tłumaczyłam symbolikę tego dnia, ale wszystkich nas rozśmieszył, gdy chciał zjeść opłatek i gdy próbował pokonać wszystkie dwanaście potraw. Dał radę. Gdy rozpakowywaliśmy prezenty, udzieliła mu się radość nas wszystkich. Ode mnie dostał podręcznik do nauki języka polskiego. Niezależnie, czy będzie moim zięciem czy nie - może mu się przydać, zwłaszcza, że jest zachwycony brzmieniem naszego języka, a przede wszystkim naszą muzyką. Z otwartą buzią słuchał polskich kolęd.
Ależ gwiżdże za oknem... Dobrze, że w pamięci mam ciepło dopiero co przeczytanego zbioru światecznych opowiadań. Po raz drugi wydawnictwo Filia wydało książkę, której tematem przewodnim jest wigilijny wieczór. Po raz drugi polskie  pisarki stworzyły ciekawe, klimatyczne opowiadania mówiące o tym, co jest tego dnia najważniejsze. O zeszłorocznym zbiorze pisałam tu. Wtedy najbardziej podobało mi się opowiadanie Nataszy Sochy o babci Agnieszce. I chyba nie tylko mi ta charakterna osoba została w pamięci, bowiem tym razem wszystko się skupia wokół spełnionego marzenia babci - jej pensjonatu gdzieś na Mazurach. W zeszłym roku odrobinę zabrakło mi zgrania opowiadań ze sobą - był wspólny adres Cicha 5, ale lokatorzy kamienicy zdawali się nie znać.  Tym razem redakcji podjęła się Liliana Fabisińska i wszystko gra. Pomimo, że wszystkie drogi tego dnia prowadzą do domu, że wszyscy chcą spędzić ten wyjątkowy wieczór w wyjątkowy sposób to każde z opowiadań pokazuje Wigilię inaczej. Oprócz wspomnianej babci Agnieszki i jej wnuka Koli jest starszy samotny leśnik tęskniący za córką. Jest zapracowany biznesman uciekający przed świętami.
Marek tęskniący za swoim partnerem. Michał na wigilijnym dyżurze w radiu rozmawiajacy ze słuchaczami o tym, czego w tym dniu nie lubią, czego się boją, przed czym uciekają.  Młoda lekarka na nocnym dyżurze pragnąca udowodnić wszystkim, że jest dobrą mamą, Starsza pani marząca już tylko o spotkaniu z ukochanym sprzed lat, Ewa samotnie wychowująca córkę.Ksiądz wierzący w cud Bożego Narodzenia i cuda wigilijnej nocy. Jest młoda kobieta, której ktoś ukradł trzy lata życia. Lapidarnie podrzucam informacje o bohaterach i wydarzeniach, bo przecież nie zdradzę zbyt wiele, gdy powiem, iż cuda się dzieją, życzenia się spełniają, że jest pieknie  i magicznie.
Podobał mi się motyw zapożyczony z filmu "Listy do M", motyw radia, najlepszego radia na świecie, pozytywnego, które wszystkim przypomina o tym, by uważać, bo pada śnieg, by nikt tego dnia nie był sam i w  którym oczywiście można usłyszeć świateczne piosenki.
Cudne są te opowiadania, idealne na świąteczne wieczory przy choince. Każda z piszących pań: Natasza Socha, Agnieszka Krawczyk, Magda Witkiewicz, Małgorzata Kalicińska, Liliana Fabisińska, Ałbena Grabowska, Małgorzata Warda zasługuje na oklaski. Well done - drogie panie:)

Córka właśnie mi przyniosła informację, że zalana jest cała okolica, drogi nieprzejezdne, drzewa połamane. Frank szaleje, meteorolodzy ogłosili czerwony alarm - najwyższy. Ostrzegają, iż może nie być prądu... Dobrze, że ciągle czuję się świątecznie. Czy to nienormalne czuć bożonarodzeniową radość nie tylko w święta? Wierzę w ludzi, w ludzką życzliwość. Od zawsze każdy dzień traktuję jak dar - tata mnie tego nauczył, mówiąc każdego poranka: "Dzień dobry, dzieś jest pierwszy (dajmy na to wtorek) w tym tygodniu, drugiego nie będzie". Święta były dla niego kumulacją okazji do świętowania - cały dzień coś wtedy nucił i uśmiechał się. Nie zawsze starcza siły na pogodny śpiew, ale na uśmiech  musi wystarczyć.
Na chwilę przed końcem 2015 roku nie chcę niczego podsumowywać, nie chcę niczego planować. Cieszę się każdym wspomnieniem - ten rok był dla mnie bardzo łaskawy. Oby następny nie był gorszy.
Chciałabym Wam złożyc  na każdy dzień nastepnego roku co najmniej siedem życzeń:
- spełnienia marzeń - nie bójcie się marzyć, pomagajcie marzeniom;
- zdrowia - wszak bezdyskusyjnie najważniejsze;
- miłości - kochajcie i bądżcie kochani;
- nadziei, by nie ustawała;
- wielu powodów do radości, uśmiechu, pogody ducha, słońca;
- przyjaciół,  bliskich, życzliwych ludzi, pomocnych - "nie patrzcie wilkiem na człowieka";
- czasu - Irlandczycy mówią, że każdy ma go tyle, ile go potrzebuje, więc:

Znajdź czas na pracę - jest to cena sukcesu. Znajdź czas na zadumę - jest to źródłem siły. Znajdź czas na zabawę - jest to tajemnica wiecznej młodości. Znajdź czas na czytanie - jest to studnia wiedzy. Znajdź czas, aby być wesołym - jest to droga szczęścia. Znajdź czas, aby marzyć - jest to dotknięciem gwiazd. Znajdź czas, aby kochać i być kochanym - jest to przywilejem bogów. Znajdź czas, aby się rozejrzeć - bowiem dzień jest zbyt krótki, aby być zapatrzonym jedynie w siebie. Znajdź czas, aby się śmiać - jest to muzyka duszy.

I na koniec piosenka, której fragment też niech będzie życzeniem:

Ale kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.



5 komentarzy:

  1. Piękny wpis :) Zrobiło się bardzo świątecznie i rodzinnie. Wigilia, którą opisujesz brzmi wspaniale. Nie mogę sobie do końca wyobrazić pogody w Irlandii, ale nie brzmi to dobrze. "Siedem życzeń" czytałam i bardzo miło wspominam.


    Wspaniałe życzenia. Tobie i całej Twojej rodzinie życzę Wszystkiego Najlepszego w nadchodzącym roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Magdo, może będziesz miała kiedyś okazję zobaczyć jaka jest pogoda w Irlandii... Kto wie? Zapraszam wtedy na kawę po irlandzku :-)
      Również życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku. Spełnienia marzeń!

      Usuń
  2. Mam w planach tę książkę. Wszyscy o niej tak wspaniale piszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiolu, masz zatem jeszcze kilka chwil, by te książkę przeczytać w świątecznej atmosferze. A jak nie to za rok! Najlepiej przed świętami.
      A teraz życzę Ci wszystkiego najlepszego!

      Usuń
    2. Wiolu, masz zatem jeszcze kilka chwil, by te książkę przeczytać w świątecznej atmosferze. A jak nie to za rok! Najlepiej przed świętami.
      A teraz życzę Ci wszystkiego najlepszego!

      Usuń