czwartek, listopada 07, 2013

Nowy Rok, nowe pomysły, nowa energia


Chociaż noworocznych postanowień nikt ( lub prawie nikt...) nie przestrzega, to chciałabym, żeby w roku 2014 mój pomysł na bloga nabrał rumieńców.
Mam o czym pisać, mogłabym wygospodarować trochę czasu, zapał jest, więc co jest przeszkodą, ano ... trudno stwierdzić....

W roku 2013 moja najstarsza córka skończyła 15 lat, jest skrzypaczką, a może raczej powinnam powiedzić multiinstrumentalistką ( bo oprócz skrzypiec sa jeszcze organy - keabord, pianino; flet, gitara), w tym roku przed nią junior certyficate, czyli tak zwana mała matura. W tak zwanym miedzyczasie czyta, czyta czyta... - w tej chwili "Miasto popiółów" - chyba...
Moja Natalie...

Alicja, moje drugie dziewczę, kończy szkołę podstawową, lubi rysować, lubi zwierzęta. To typ introwertyka, wrażliwca. To młoda kobieta, która szuka swojej drogi.
 A... zaczęła czytać Harrego Pottera - cieszy mnie to ogromnie!

Gabrysia zaczęła chodzić do przedszkola. Uwielbia je, choć niewiele rozumie, co do niej mówią panie czy koleżanki - taki los polskiemu dziecku zapewniają polscy rodzice w Irlandiii... Ma już kolezanki, a nawet kolegów. Z jednym sie nawet często przytula... To moja mała "Gospośka" - wszystko musi wiedzieć, we wszystkim pomaga, wszędzie jest... Bardzo mądra dziewczynka

No i mój mężczyzna - Artur - nie mąż a syn, który jest dowodem na to, że marzenia się spełniają. W tym roku skończy trzy lata. Uwielbia klocki, puzzle ( mówi na nie pudle), książeczki i samochody ( to w tatusia - mechanika)...

Przy takiej gromadce trudno znaleźć czas na czytanie - decydując się na lekturę, zawsze coś zaniedbuję... a przynajmniej takie mam wrażenie... Najczęściej zaczynam czytać po 23, a w ciągu dnia czasem coś się uda, ale tylko, gdy akurat czytam coś na kindlu...

W roku 2013 przeczytałam 52 książki. Plus nie wiem ile kilkustronicowych z Gabi i Artkiem.
Jest w tym klka lektur szkolnych, do których z przyjemnością po latach wróciłam, np. "Szatan z siódmej klasy" czy "Tomek w krainie kangurów". Poznałam też lektury, których kiedyś nie czytałam - "Władca Lewawu" ( wspaniała książka D. Terakowskiej, której "dorosłe" książki bardzo lubię) czy "Opium w rosole" ukochanej M. Musierowicz.

Każdą z przeczytanych książek oceniam ( szkolny system od 1 do 6). Najsłabszych ocen nie było - postawiłam kilka czwórek "Nauczycielka z Vilette", "Księżniczka Burundii"czy trylogii o Grey'u ( przeczytałam, bo podobno czytały to wszystkie mamuśki...)
Piątek było chyba najwięcej, ale chcę napisać o ocenach celujących.

"Zabić drozda" - Natalia czytała w szkole, kiedyś oglądałam film, więc sięgnęłam, by móc z córką podyskutować. Niesamowita książka, niesamowita narracja.
"Powrót do Missing" - niby czytadło, jednak zrobiło na mnie duże wrażenie. Podobnie jak "Królowa deszczu". Egzotyka, bogata fabuła - to były bardzo ciekawe podróże. Bo tak często nazywam czytanie książek - podróżą do miejsc, których nigdy prawdopodobnie nie odwiedzę...
"Klucz Sary" i "To, co zostało"- często sięgam, po tematykę "okołoholocaustową" - nigdy nie zrozumiem, nigdy nie ogarnę rozmiaru tragedii... Bardzo wzruszające książki. U T. de Rosnay odkryłam nowy aspekt pogromu - francuską bezduszność i dwulicowość , a u Picoult, jak zwykle, spojrzenie z wielu stron. Uwielbiam narrację tej pisarki!
W końcu sięgnęłam po "Ojca chrzestnego" - nie napiszę nic oryginalnego. To ponadczasowa pozycja. O tym, jakie zrobiła na mnie wrażenie, niech zaświadczy anegdotka - mój mąż kładzie się spać często póżniej niż ja; którejś nocy, wchodząc do sypialni, usłyszał, jak mówię przez sen - "skąd tu tylu mafiosów, czemu po mnie przyszli"....
Szóstką wyróżniłam książkę "Prochy Angeli" - od kilku lat mieszkam południu Irlandii, wsiąkam w ten klimat, lubię Irlandczyków - ich światopogląd, ich życzliwość. Poznanie fragmentu  ich historii było dla mnie dużą przyjemnością. Akurat ta książka jest napisana tak lekko, ze często zdarzało mi się wybuchać śmiechem. Mc Court nawet o trudnych, przykrych czy bolesnych wspomnieniach napisał w sposób żartobliwy - tacy sa Irlandczycy - płacz nic nie da, lepiej się śmiać, lepiej iść do pubu i to opić...
I została baśń "Dziecko śniegu" - ta ksiązka zasłużyła na szóstkę z plusem. Atmosfera, krajobraz dzikiej Alaski, główna bohaterka, śnieg... Prawdziwa baśń, powiedziałabym - rosyjska baśń... Piękna, wstrząsająca...

Osiem nagród...

wiele książek dostało ode mnie 5+
"Szopka", "Plac dla dziewczynek", "Bajarz z Marakeszu", "Pieśń imion", "Zupa z granatów" i "Woda różana i chleb na sodzie" ( też o Irlandii - bardzo pachnące, smakowite książki), "Potem"  - Rosamund Lupton ( "Potem -Musso - tylko 5), i "Wyznaję". Wszystkie godne polecenia, wszystkie ciekawe.



Czy znalazłby się ktoś z blogowiczów, kto poinstruowałby mnie jak wstawiać zdjęcia, linki, jak zbudować ładną stronę bloga...







1 komentarz:

  1. Edytko, tylko jeden wpis? Czekam na więcej, bo świetnie się czyta! Całusy :) Kasia

    OdpowiedzUsuń