piątek, maja 30, 2014

Lady Małgorzata niczym lady Makbet ("Lady M" Ałbena Grabowska)


"Lady M" - pierwsza książka Ałbeny Grabowskiej, którą miałam przyjemność przeczytać i już na wstępie mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatnia. 





Początek mnie nie zachęcił - dialogi jakieś drętwe, nienaturalne. Małgorzata - nauczycielka - uczestniczy w radzie pedagogicznej. Potem z koleżanką rozmawia o nowym dyrektorze. Przypomniałam sobie posiedzenia, w których uczestniczyłam i obraz z moich wspomnien nijak nie pasował do opisywanych scen i dialogów. Ale to wrażenie bardzo szybko zniknęło. 

Wraz z początkiem drugiego rozdziału okazało się, że to nie będzie prosta historia o zwyczajnym życiu. W drugim rozdziale zmienia się czas akcji, zmienia punkt widzenia - bohaterem staje się mąż Małgorzaty - Krzysztof. Rozmawia z panią psycholog, analizuje to, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku. A wydarzyło się niemało... 
Ta dwoistość historii wciągnęła mnie bez reszty. I właśnie to stanowi największą wartość tej książki - napięcie, które towarzyszyło mi do ostatniej strony; do ostatniego akapitu, który dosłownie mnie zszokował.
O czym jest ta książka? O pewnym małżenstwie, w którym coś się popsuło. A tak naprawdę od początku coś nie grało. U podstaw tego związku leży żal. Małgorzata nie może pogodzić się z faktem, że jej mąż wybrał pracę na uczelni zamiast praktyki lekarskiej. Jego wybór był jej porażką. Nie posłuchał jej argumentów... 
"Ideałem byłoby, żeby był jej wdzięczny, wreszcie zechciał przyznać, że ona ma zasadniczy wpływ na jego życie. Zresztą nieważne. Kiedy już będzie po wszystkim, zaczną żyć spokojnie i odcinać kupony od sukcesu. Od jego sukcesu."
Krzysztofowi nie zależy na sukcesie. Ma dom, żonę, dwóch synów, swoją ukochaną uczelnię - najchętniej niczego by nie zmieniał. Nieświadomie (?) przez długie lata zajmuje miejsce wskazane mu przez żonę. Niezbyt dobrze czuje się w roli wyznaczonej mu przez małżonkę,  ale zdaje sobie z tego sprawę dopiero w momencie, gdy pojawia się Diana. Idealnie zbudowany układ zostaje zaburzony. Pojawiają się kłamstwa, niedomówienia, kłótnie. 

Słowem- kluczem tej książki jest słowo krew. Pojawia się wielokrotnie i w różnych kontekstach. Mam wrażenie, że główną bohaterkę najlepiej scharakteryzować używając tego słowa:
Małgorzacie weszło w krew kontrolowanie męża,  motywowanie go - ona nazywała to wspieraniem. 
Krew w niej zagrała, gdy utraciła kontrolę nad mężem. 
Ona miała we krwi tyle ambicji, tyle chorej ambicji, że doprowadziła do tragedii. 
Krew się w niej zagotowała, gdy dowiedziała się, że mąż ma kochankę.
Ona miała krew na rękach! 
Wystarczy?

Jeszcze żadnej opinii nie pisałam tak długo. 
Książka Ałbeny Grabowskiej jest wyrazista, mocna, mroczna. Główna bohaterka - zimna i toksyczna. Historia bardzo smutna, a jednocześnie wciągająca. Historia femme fatale.  Nawiązując do tytułu, historia współczesnej Lady Makbet -  niebywale silnej, bezkompromisowej, zawsze stawiającej na swoim - aż chce się napisać - idącej do celu po trupach...
Ileż to już razy pisano o ambicji, zazdrości, o skomplikowanej ludzkiej psychice? Ałbena Grabowska w niebanalny sposób robi to po raz kolejny. Autorka pokazuje do czego może doprowadzić dążenie do celu wbrew wszystkiemu i wszystkim. Bolesna to lekcja, jednakże poprowadzona niezwykle sprawnie, mądrze, bez ckliwości i pustych pouczeń. 


Edit 27.01.2016r.
"Lady M" przez długi czas była dostępna tylko w ebooku, w dziwnym mało znanym wydawnictwie. Nie miała praktycznie żadnej reklamy, ale jakoś do niej dotarłam. Historia Małgorzaty się obroniła. I doczekała swojej prawdziwej premiery. To naprawdę świetna powieść, więc szczerze polecam!
Od maja 2014 roku wiele się zmieniło. Poznałam inne powieści tej autorki. Poznałam też ją osobiście. Jestem zakochana w stylu Ałbeny - uwielbiam jej sposób budowania literackich obrazów. Cierpliwie czekam na kolejne historie. Na nie warto czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz