poniedziałek, września 22, 2014

Jesienny ekshibicjonizm...

Wiecie, że w Irlandii o jesieni mówią od sierpnia? W szkole dzieci dowiadują się, że ta pora roku trwa od pierwszego sierpnia do końca pażdziernika... W tym roku jest wyjątkowo pięknie - mamy tzw. indian summer. Ja jednak nie przepadam za jesienią - przygnębia mnie. Nie lubię porannych chłodów, mgieł. Podobają mi się kolorowe liście na drzewach, ale wiem, że za chwilę spadną i będzie szaro i ponuro. Staram się cieszyć tą niezwykłą dla tej wyspy pogodą, ale nie umiem wyzbyć się jesiennej nostalgii... Nic to, wkrótce znów zakwitną jabłonie...



Tej jesieni na pewno nie będę miała zbyt wiele czasu na to, by popadać w jesienną zadumę. W domu, jak zwykle, masa obowiązków. Dzieci, które ciągle mnie potrzebują.
I mnóstwo ciekawych zapowiedzi książkowych...

Mam na półkach dziesiątki nieprzeczytanych książek, kolejne czekają na mnie na moim czytniku, ale nie potrafię oprzeć się pokusie podglądania tego, co szykują różne wydawnictwa... Zdaję sobie sprawę, że to już rodzaj uzależnienia, ale nie chcę się z niego leczyć!





  Te książki bardzo chciałabym ustawić na swoich półkach. Przeczytam wszystko, co wyjdzie spod pióra Jacka Dehnela - uwielbiam jego styl i kunszt. Historia religijnej oszustki wydaje się niezwykle intrygująca. Z przyjemnością wrócę do Księgogrodu - do świata stworzonego przez Waltera Moersa. Niesamowita wyobraźnia, niewiarygodne przygody  -jestem pewna, że to będzie miły powrót... Szymon Hołownia - znam większość jego książek, bardzo cenię sobie jego spojrzenie na Kościół, wiarę, religię.  Tym razem - kościół od kuchni...
I książki, przed którymi czuję niepokój, ale bardzo chcę je przeczytać. Przy książkach Romy Ligockiej - płakałam, wzruszałam się...Bolało... Ale chcę jeszcze... Doris Lessing - jej wnikliwy, a jednocześnie prosty język wywołuje wiele refleksji. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie "Piąte dziecko". Równie przejmujące, równie dobre, choć nieporównanie inne w wymowie książki Mario Llosy - ciekawe, czym zaskoczy mnie tym razem. "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" uważam za jedną z najlepszych książek, jakie czytałam. 
I jeszcze taka zachciewajka - jako bibliofil, książkoholik na osobnej półeczce ustawiam sobie książki o książkach. Chcę czytać o ludziach, dla których czytanie było sensem życia. Dlatego też na pewno kupię "Księgarnię spełnionych marzeń" Kateriny Bivald.






   
Kolejne zapowiedzi tej jesieni. Na te książki też czekam, ale te będę miała w wersji elektronicznej. Chyba najbardziej czekam na "Jedwabnika" Galbraith'a, a właściwie J.K. Rowling - jest już w przedsprzedaży w kilku internetowych księgarniach, więc w 24 września rano robię sobie prezent, kupuję ebooka i rozwiązuję kolejną zagadkę z Cormoranem Strike'em. Bardzo polubiłam tego bohatera. 
Wspaniałym zamknięciem epickiej trylogii bedzie na pewno jej trzeci tom, długo wyczekiwana książka Kena Folleta. Historia dwudziestego wieku, kilka rodzin, uczucia, emocje. Powieść najprawdopodobniej będzie dość ciężką kilkusetstronicową cegłą, więc wygodniej bedzie mi ją przeczytać na czytniku. Poważne tomiszcze to nagradzana i chwalona książka Eleanor Catton. Widziałam tę pozycję w jednej z irlandzkich księgarni, ale, że niestety nie czytam biegle po angielsku, muszę czekać na polskie wydanie. Ciekawa jestem bardzo, jakie na mnie zrobi wrażenie... I jeszcze dwie małe wisienki - powieści "Czarne skrzydła" i "Kochając syna". Tu jestem pewna pięknych historii, sporej porcji wzruszeń, zapewne łez...
Żeby nikt nie powiedział, że  na polskim rynku wydawniczym dzieje się bardzo mało, to dorzucę jeszcze książkę Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak  "Wieczna wiosna". Czytam  właśnie inną powieść tej autorki, przeżywam ją bardzo i sądząc po opisie, przy "...wiośnie" bedzie podobnie...

***

 Nie dostaję egzemplerzy recenzenckich, nie współpracuję z żadnym wydawnictwem. Nikt nie naciska, że recenzja ma być na wczoraj. Książki czytam  swoim rytmem,  na ile codzienność pozwala. 
Pisząc, nikomu  nie muszę się przypodobać.
Zawsze jestem subiektywna,  przedstawiam moje zdanie i cenię je sobie, nie silę się na analizę dzieł i dziełek -  teorię literatury miałam lata temu, teraz czytanie ma sprawiać mi przyjemność. Mogę sobie krytykować to, co mi się nie podoba, ale wrodzony optymizm i wyuczona zdolność wyszukiwania pozytywów każe mi w każdej  lekturze znaleźć coś na plus - więc chyba nie napiszę,  że jakaś książka zasłużyła na wyrzucenie do kosza, że jest zła - a przynajmniej mam taką nadzieję...
Piszę o tym, co gdzieś we mnie siedzi, uzewnętrzniam się tu... Blogowanie - pisanie wirtualnego pamietnika -  stało się moją pasją. Najwięcej  piszę  o książkach,  bo dzieki nim mój świat nie ogranicza się do codziennej rutyny. 
Jestem trochę świrnięta, zwariowana, zbzikowana. Wiem. Czytanie to jest moja pasja, konik,  fioł, zamiłowanie... Gdy zaczynam rozmawiać o książkach, często widzę kpiące spojrzenia:  "a ta znowu swoje"..., ale wierzcie mi, że gdyby nie książki, to byłabym jeszcze bardziej szurnięta i nie wiem, czy można byłoby mnie wtedy jeszcze nazwać normalną - pięć lat zajmuję się domem, skupiam na domu, wszystko kręci się wokół domu, dzieci... - musiałam postawić na siebie, znaleźć czas na pasję, czas dla siebie. Tak dla zdrowia psychicznego...
A poza tym, pomimo, że kocham swoje dzieci,  to jednak nie chcę być tylko i wyłącznie "housewife" -  CHCĘ COŚ ZNACZYĆ!!! Nie chcę być wyłącznie mamą czwórki dzieci...
Marzy mi się, by moje posty były czytane, by były komentowane...

Moje pierwsze prezenty książkowe od osób, które znają mnie wyłącznie jako blogerkę.  Cieszę się ogromnie, że zostałam zauważona! Dziękuję!


2 komentarze:

  1. A w moim przypadku nie można mówić o żadnej jesiennej zadumie czy melancholii - uwielbiam tę porę roku! :) Gdy robi się chłodniej, zaraz mam więcej energii (nie tylko na czytanie). Jeśli natomiast chodzi o zapowiedzi, najbardziej wyczekuję wspomnianego Moersa. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na przypływ energii muszę poczekać aż do wiosny... Ciekawe Kasiu - Kasjeuszu, czy Labirynt będzie tak dobry jak Miasto śniących książek... Przekonamy się niedługo! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń