środa, lutego 25, 2015

"Już nie będziesz motylku skrzydlaty..." "Motylek" Katarzyny Pużyńskiej

Kto potrącił zakonnicę i dlaczego? Czy mamy do czynienia z seryjnym zabójcą? Czy mieszkańcy Lipowa i okolicznych wsi mają się czym martwić? Czy było to morderstwo z premedytacją? Kto próbuje wpłynąć na bieg śledztwa? Na te i inne pytania musieli odpowiedzieć policjanci z posterunku w Lipowie, którym przyszło się zmierzyć z pierwszą w ich karierze tak poważną kryminalną zagadką. Czytając "Motylka" - debiutancką książkę Katarzyny Pużyńskiej, przypomniałam sobie, jak zaczytywałam się kryminałami Camilii Lackberg. Podobał mi się ich klimat - tajemnicze zbrodnie, przeszłość, która ma wpływ na terażniejszość, szeroko zakrojona warstwa obyczajowa. Prywatne życie policjantów oraz  mieszkańców małego miasteczka, gdzie każdy ma swoje sekrety, tajemnice. Przeczytałam wszystkie tomy. Wielokrotnie je pożyczałam i do dziś z sentymentem patrzę na nie - takie kryminały lubię. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - lubię lekkie kryminały.





Niekoniecznie lubię czytać o przemocy, perwersjach i ciemnych zakamarkach ludzkiej psychiki, ale przecież można się z tym wszystkim spotkać w różnego rodzaju książkach. Sięgając po kryminał, wiem, że na pewno się z tym zetknę. U Camilli Lackberg wszystko było nieco wygładzone, uproszczone,  może odrobinę przystrojone banałem, udekorowane skandynawskim krajobrazem, ale było też to, czego oczekiwałam - emocje: napięcie, niepokój, podekscytowanie. Konstrukcja każdej z ośmiu powieści była podobna - tajemnica do rozwiazania, dochodzenie, wydarzenia z przeszłości. Ale ta schematyczność nic mi nie przeszkadzała. Na każdy tom niecierpliwie czekałam. W czerwcu ukaże się 9 tom sagi z Fjallbaki  - "Pogromca lwów" -  na pewno przeczytam.

A już teraz odkryłam, że polska pisarka wykorzystując podobny schemat, stworzyła kryminał na miarę moich oczekiwań.

" Już nie będziesz, motylku skrzydlaty, przelatywał z kwiatka na kwiatek.
Już nie będziesz, sadysto kudłaty, znęcał się nad motylkiem skrzydlatym.
Już nie będziesz, leśniczy wąsaty, znęcał się nad sadystą kudłatym.
Już nie będziesz, ty wilku kudłaty, znęcał się nad leśniczym wąsatym."

Niech tekst tej harcerskiej rymowanki będzie moim punktem wyjścia. Podobnie jak motylek stał się obsesją dla jednego z bohaterów powieści. Aby dowiedzieć się czyją i dlaczego, trzeba najpierw rozwiązać tajemnicę pewnej zakonnicy, której ciało zostaje znalezione przy jednej z dróg wjazdowych do Lipowa. Ta niewielka miejscowość, umiejscowiona gdzieś przy trasie na Olsztyn, staje się areną dla niecodziennych wydarzeń. Kilka dni później bowiem w lesie zostaje zamordowana bardzo bogata kobieta.  Policjanci z miejscowego posterunku, którzy  do tej pory godzili zwaśnionych sąsiadów, wyjaśniali kolizje czy sprawy kradzieży,  teraz muszą się zmierzyć z tajemniczym morderstwem. W wiosce, gdzie wszyscy wszystkich znają, nie powinno być to trudne, jednakże śledztwo ich przerasta. Na pomoc przybywa komisarz Klementyna Kopp - najbarwniejsza postać "Motylka".
Muszą zmierzyć się z mordercą, który jest udręczony swoją przeszłością. Skrywane latami sekrety, trudne bolesne dzieciństwo doprowadzają go do momentu szaleństwa. "Motylek" to interesujące studium ludzkiej psychiki, opowieść o bólu i cierpieniu, o niespełnionych tęsknotach i wzgardzonych uczuciach.

Podobał mi się opis małej społeczności Lipowa. Każdy z bohaterów powieści ma jakieś swoje sekrety. Schemat książki Katarzyny Pużyńskiej  bardzo przypomina książki Camilli Lackberg. Mam wrażenie, że  pani Katarzyna wzorowała się na nich. Jednakże nie mogę zarzucić jej plagiatu. Dla mnie wielbicielki kryminałów Camilii ich polski odpowienik jest tym bardziej wartościowy. Bo polski. I ta polskość jest świetnie podkreślona. Wścibstwo, zawziętość, ploteczki, a nawet wojna sklepów. Podobnie skonstruowani bohaterowie, zwłaszcza policjanci. Daniel dociekliwy tak samo  jak Patrik.  Weronika podejmująca próby samodzielnego śledztwa tak jak Erika, która ciągle   pakowała się w kłopoty. Pani Maria przypominała mi Annikę - osładzała pracę policjantom pieczonymi przez siebie ciastami. Marek - zdolny, ambitny i pomocny niczym Martin, Paweł uprzedzony do całego świata jak Ernst i Janusz czekający na emeryturę jak Gosta. Ale polscy policjanci nie są kopią ich szwedzkich kolegów. Mają swoje charaktery, swoje rodzinne problemy.
Naśladowanie jest podobno najwyższą formą uznania. Z plagiatem nie ma to nic wspólnego. Warto korzystać z dobrych, ciekawych wzorców, trzeba tylko wiedzieć jak. Przerobić je, dostosować do polskich warunków,  wykorzystać na swój sposób - to trudna sztuka. Czerpać ze wzoru, ale stworzyć coś nowego, równie ciekawego - podziwiam odwagę pani Katarzyny. Pomimo,  że znałam schemat, zakończenie mnie zaskoczyło, więc to chyba wyjaśnia ostatnie wątpliwości.

Szeroko rozwinięta intryga - rozwiazania zagadki trzeba szukać poza granicami Lipowa. Zwroty akcji bezustannie prowadzą na inny trop. Fabuła jest tak  skonstruowana, iż czytelnik ma wrażenie, że uczestniczy w śledztwie, ma swoje podejrzenia. Gdy zdaje się, iż już wiadomo, kto zabił, ślad nagle się urywa... I znów trzeba myśleć, przejść do kolejnego wątku. A siatka wątków pobocznych jest bardzo  gęsta...
Obyczajowa część powieści jest równie interesująca - mieszkańcy  zmagają się z różnymi problemami. O większości lokalnych spraw mogą przeczytać na lokalnym blogu.  Niektóre z nich są zaledwie naszkicowane, więc jestem niejako zmuszona do sięgnięcia po kolejną książkę Katarzyny Pużyńskiej -  już czeka na mnie na czytniku "Więcej czerwieni" . Muszę się postarać też o najnowszą część sagi zatytułowaną "Trzydziesta pierwsza". Wiem też, że będzie tom czwarty... A potem może następne?
Policjantów z Fjallbacki  polubiłam, przez kilka tomów mogłam ich poznać. Z policjantami z Lipowa też będę miała okazję się zapoznać. Oczywiście zachęcam do przeczytania!

Panią Kasię, jej miłość do psów, koni i kryminałów poznaję dzięki zdjęciom na instagramie - od którego jestem coraz bardziej uzależniona... I gdzie zapraszam, jeśli podobają się Wam moje zdjęcia - https://instagram.com/czytajaca_mama/
Można mnie też znaleźć na facebooku: https://www.facebook.com/czytajacamama?ref=hl





.

5 komentarzy:

  1. Muszę znów sięgnąć po kolejną powieść Lackberg :) Oczywiście polski dobry kryminał też chętnie bym przeczytała, więc "Motylek" mnie zaintrygował :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Edytko dziękuję za super recenzję. Przeczytam Motylka ! Pytanie tylko kiedy ? Nie nadążam za Tobą, każda rekomendacja lepsza od poprzedniej ... Nie lubię kryminałów , czytam je jesli już nie mam niczego innego pod ręką. Moja przygoda z książkami Camilli Lackberg zaczęła się od ,, Fabrykantki aniołków ,, , którą przeczytałam 2 razy , a do tego kupiłam w prezencie przyjaciółce. Cała saga mi się podobała, wszystkie postacie polubiłam , cała ta otoczka, życie w szwedzkiej rzeczywistosci bardzo zainteresowało mnie , wszystko super . Będę polowac na 9 częsć . Czytałam jej kolejny kryminał. nie pamiętam już tytułu ... cos o arszeniku i migdałach . Też dobra , polecam , Kupiłam też fajną książkę kucharska ,, Smaki z Fjallbacki ,, . Nie znam tylko jej bajeczek . Motylka przeczytam , skoro tak ciekawie napisalas o tej książce. Dziękuję za bardzo ciekawy post, cudowne zdjęcia ...Jak dobrze ,że wpadłas na pomysł dzielenia się swoimi opiniami, przemysleniami i emocjami ! dzięki Tobie , możemy poznać wiele interesujących książek , o których nie mielibysmy pojęcia . W najbliższym czasie będę chciała przeczytać ,, Córeczkę ,, ,, Miasto z lodu ,, , a potem ,, Magnolię,, . Dziękuję Edytko !!!! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle wspaniały komentarz:) - dziękuję. Asiu - życzę Ci dużo czasu na czytanie i wielu emocji:)

      Usuń
    2. Dziękuję Edytko . Bardzo dziękuję. Tobie też kochana życzę tego samego !

      Usuń