piątek, września 05, 2014

"Poczet królowych polskich" - rzecz o świecie, którego już nie ma


Ależ to powieść! Niesamowita, wspaniała, wyjatkowa  - takie lubię, takie działają na moją wyobraźnię, takie nie dają mi spać. Nie chciałam  opuszczać świata stworzonego przez Marcina Szczygielskiego.
Z żalem pożegnałam bohaterów - nie powiem, że odłożylam książkę na półkę, bo znów korzystałam z czytnika. Postanowiłam sobie, że przy najbliższej okazji muszę sobie kupić wersję papierową i wracać do tych postaci. 


Nietypowa konstrukcja powieści sprawiała, że odczuwałam ciekawość i niepewność zarazem. Zaczynałam czytać rozdział, nie wiedząc, kto tym razem będzie narratorem. Gdy po chwili sytuacja się wyjaśniała, musiałam odnajdywać się gdzieś w międzywojniu, po chwili w Warszawie, jak najbardziej współczesnej  - historia  mnie prowadziła, ja się jej podporządkowałam.
 Wątki się plączą, zazębiają, układają się w głowie w niesamowity wzór, jak w mandali, o której zresztą mówią główne bohaterki - tylko z oddalenia widać jej urok. 
Ogniwem łączącym są Królowe - nie koronowane, lecz władające światem wokół siebie. Róża Król - służąca w żydowskim domu - to pierwsza z nich. Potem dwie panie - Ina Król i Magda Król. Babcia i wnuczka. Jest jeszcze Zofia - córka Iny, matka Magdy, ale jej autor nie dał szansy nawet odezwać się
(sporo za to mówi się o niej). 
Główną bohaterką jest Ina, jednak określenie "babcia" nie bardzo do niej pasuje - jej życiorys to niemalże gotowy scenariusz filmu.  Od Ity Zajtel - dziewczyny z żydowskiej dzielnicy Warszawy do Iny Marr - gwiazdy kina.
   Marcin Szczygielski zbudował postać Iny w oparciu o biografię aktorki  polskiego okresu międzywojennego - Iny Benity. Nie będę pisać kim była, wystarczy bowiem wpisać jej nazwisko do wyszukiwarki, by przeczytać, jak znaną była postacią.


Ina Benita (1912-1944 - wg Wikipedii, a ta wiadomo może się mylić)

Drugą ważną postacią jest Magda, typowa przedstawicielka "młodych gniewnych" - singielka w dziwnym związku z gejem, zatrudniona w korporacji, z kredytem. Wnuczka Iny, dziedziczka rodzinnych tajemnic, traum...i dużych pieniędzy. 
Powieść to kompilacja wielu biogramów, życiorysów autentycznych  postaci, co autor zresztą zaznacza w kluczu do powieści. Domyślam się, że zebranie tylu materiałów kosztowało pana Marcina dużo wysiłku, ale jestem pewna, że była to fascynująca praca. Dla mnie klucz - swoiste posłowie - był równie fascynujący  i poruszający jak cała powieść. Każdą z postaci sobie wygooglowałam, obejrzałam dostępne zdjęcia. Z łezku w oku wróciłam do starego, czarno białego kina. Obejrzałam film "Jego ekscelencja subiekt" z Iną Benitą w jednej z głównych ról. Niesamowite wrażenie - oglądać postać, o której się czytało...
Marcin Szczygielski stworzył fikcyjną historię, wielce prawdopodobną, gdyż popartą datami, nazwiskami, tytułami filmów, o których można przeczytać. Stworzył  historię oszałamiającą!  

"Poczet królowych polskich" to bardzo konkretna historia - wszystkiego w niej po trosze - jest i trudna  acz barwna polska historia, i uczuć cała gama, i anegdoty, i nieszablonowi, nietypowi, kontrowersyjni
 bohaterowie, i współczesność ze swoją jaskrawością, i wspaniały język, i subtelność i naturalizm jednocześnie...
Jest i Wilno, i Warszawa, i prowincja.  Są teatry, pracownie krawieckie, garderoby aktorek, ploteczki i plotki. Sporo o środowisku gejów, transseksualistów tak międzywojennym, jak i współczesnym. Są żydowskie tradycje te przestrzegane, jak i te ignorowane... I powiedzonka Królowej - koniecznie muszę do nich wrócić, wynotować, rozgryźć, niektóre zapamiętać.

Kolejny mężczyzna, który mnie uwiódł - najpierw Jacek Dehnel, potem Remigiusz Grzela, teraz Marcin Szczygielski. Tych autorów wpisuję na listę ulubionych...

Oddam głos autorowi: tu można przeczytać wywiad, a tu obejrzeć rozmowę Marcina Szczygielskiego z Tomaszem Raczkiem:


Czy muszę dodawać, jak oceniłam tę książkę?
 Czy muszę jeszcze zachęcać? 
Jeżeli mi się nie udało przekonać Was do sięgnięcia po tę pozycję, może autor zrobi to lepiej:

Teledysk reklamujący książkę, gdzie Marcin Szczygielski partneruje Inie Benicie:)



9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego, co piszesz, książka musi być interesująca, ale ja chylę czoło przed Tobą za to, że tak pięknie to wszystko opisujesz. Bardzo lubię Twój styl - jest lekki, dzięki czemu zawsze czytam Twoje posty jednym tchem :) To lubię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo interesujaca!
      Dziękuję za miłe słowa!!!

      Usuń
  3. ooooo, to już widzę, co będzie mi towarzyszyło podczas najbliższego wyjazdu. :) wersja elektroniczna to kolejny plus, bowiem czytnik mniej miejsca zajmuje. ;) a Twoja recenzja szalenie mi się podobała i mam nadzieję, że podobnie spodoba mi się książka. :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytnik książek to cudowny wynalazek - jest ze mną wszędzie. Książka Marcina Szczygielskiego liczy sobie ponad 500 stron, więc nie wszędzie da się ją z sobą zabrać...
      Dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń
  4. Dziękuję za przypomnienie o tej książce - ktoś mi o niej kiedy mówił, ale zdawkowo, i zapomniałam. Twoja recenzja jest bardzo ciekawa i zachęcająca, chyba teraz już nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zapoznać się z tą książką. Ja zapamiętam ją na pewno:)

      Usuń
  5. Tę książkę muszę mieć! Bardzo ciekawy post.
    Pozdrawiam
    Renax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz klimaty retro - to faktycznie musisz! Świetnie napisana książka - polecam.

      Usuń