środa, października 28, 2015

Bez granic - kilka słów o Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach (i nie tylko)

Podróż przez Europę sprawia, że bardzo zmienia się perspektywa. Samolotem z Polski do Irlandii leci się zaledwie trzy godziny. Samochodem podróż trwa ponad 30 godzin. Dużo można zobaczyć, o wielu kwestiach można w międzyczasie porozmawiać z mężem (posprzeczać też się można - ale i na pogodzenie też czas się znajdzie) lub przesłuchać ze dwa audiobooki.
Czas na promie nieco się dłuży, ale można pospacerować, pójść śladami Oscara Wilde'a - płynęliśmy promem noszącym imię tego irlandzkiego poety. Wyjść na górny pokład, popatrzeć na wodę, na horyzont; poczytać.
Okazuje się, że Polska wcale nie jest tak daleko... Jednak wystarczająco, by z dystansem patrzeć na to, co się dzieje w kraju. Na tyle daleko, by podróż odchorować, by odczuwać różnicę czasu, klimatu. O światopoglądowych i kulturowych odmiennościach nawet nie wspomnę,
Wybraliśmy termin październikowy z kilku powodów. Dla mnie najważniejszym był Festiwal w Siedlcach, na którym bardzo chciałam być przede wszystkim ze względu na Kasię Hordyniec, która zaprosiła mnie do grona jurorek polonijnych, i która kierowała pracą tego niezbyt licznego zespołu. Kochani - o Kasi będzie głośno, bowiem za wiosnę w kwietniu wychodzi jej książka  To bedzie bestseller!




Sporo napisano o festiwalu w Siedlcach, ale zdecydowanie powinnno być o nim głośniej. Nie może tak być, bym musiała tłumaczyć, co to za impreza. W tym roku odbyła się już po raz czwarty, głównie dzięki zaangażowaniu Marioli Zaczyńskiej. Ta kobieta to wulkan pozytywnej energii. Ale fantastycznych kobiet było tam więcej. Pobyt wśród nich uważam za bardzo cenne doświadczenie. To takie kobiece święto. To świeto kobiet piszacych i czytających - inteligentnych. sympatycznych i uśmiechniętych;  pisarek, poetek, dziennikarek, blogerek -  czytelniczek. Na zawsze w mojej pamięci zostaną nocne rozmowy w Reymontówce w Chlewiskach, pogaduchy blogerskie w Brofakturze, elegancka gala w Sali Teatralnej CKiS, a przede wszystkim bankiet w Hotelu Janusz. Tam po prostu trzeba być! Za rok spotykamy się na Festiwalu w Siedlcach - dobrze?

Książki zgłoszone do festiwalowej rywalizacji czytałyśmy od marca. Było ich ponad sto. Poziom był bardzo wysoki, lektury bardzo ciekawe, jednak nie udało się uniknąć kilku rozczarowań. Nie chcę i nie mogę zdradzać szczegółów naszych dyskusji.
Jurorki polonijne przyznają nagrodę pod wspaniałym tytułem "Książka bez granic", bo przecież dobra  książka przekracza granice, nie zna ograniczeń. Cieszę się, że o polskich książkach mówi się nie tylko w Polsce. Coraz częściej poszukiwane są księgarnie, które wysyłają książki za granice - jest ich coraz więcej. Dobrze, że w wielu miejscach na świecie, gdzie są Polacy, są czytane polskie książki - one naprawdę nie uznają granic. Moja sąsiadka - Irlandka, pochodząca z Australii - zgłasza prośbę, by były tłumaczone, bowiem czesto opowadałam jej o tym, co czytam i ona jest bardzo zaintrygowana tym, co powstaje u nas w kraju.
Nagroda blogerek polonijnych udowadnia jeszcze jedno - coraz częściej kobiety szukające swojego szczęścia gdzieś w  świecie, piszą o swoich wrażeniach związanych z przeczytanymi książkami, o życiu poza granicami kraju, o tęsknocie za polskim słowem - tym mówionym i tym pisanym. Tęsknimy za pięknie i poprawnie używanym językiem polskim. Dbamy o to, by był w naszych domach, wśród naszych przyjaciół i znajomych.
Nominowałyśmy pięć książek - miałyśmy z tym spory problem, bo gusta mamy różne. O ile z łatwością udało nam się wyłowić kilkanaście najciekawszych, to wybrać wśród nich tę, którą nagrodzimy, było bardzo trudno. Ostatnie spory dotyczyły książek Ałbeny Grabowskiej "Lot nisko nad ziemią" i "Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli", Grażyny Jeromin- Gałuszki "Długie lato w Magnolii" oraz Izabeli Żukowskiej "Skaz". Każdą  polecam!
Tytuł "Książki bez granic" otrzymała powieść "Ty jesteś moje imię" Katarzyny Zyśkowskiej-Ignaciak.

Autorka, zaskoczona naszym wyborem, tłumaczyła, że nagroda nie należy się jej tylko Baczyńskim, iż ona ją tylko spisała. Być może udział autorki w kreowaniu tej historii nie jest wielki, ale to właśnie jej należą się słowa uznania za sposób, w jaki opowiedziała o Krzysztofie Baczyńskim i jego żonie. Uważam, że bardzo dobrze się stało, iż o tej książce się mówi. To bardzo ciekawie opisana historia, o której nie wolno zapomnieć.
Każda nominacja jest wyróżnieniem, każdy z wyróżnionych tytułów jest wart polecenia.
Zatem, ku pamięci:
Nagrodę "Złota Zakładka" w kategorii literatura kobieca odebrała  Grażyna Jeromin-Gałuszka za "Długie lato w Magnolii".
Do Nagrody Czytelniczek w kategorii Pióro nominowano sześć książek:
„Pochłaniacz” Katarzyny Bondy, „Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli” Ałbeny Grabowskiej,
„Dziedzictwo von Becków” Joanny Jax, „Idealne życie” Katarzyny Kołczewskiej, „Białe róże dla Matyldy” Magdaleny Zimniak i „Skazy” Izabela Żukowska. Czytelniczki wyróżniły pierwszy tom trylogii o losach Winnych - bardzo mnie ten wybór ucieszył.


Najlepsze według czytelniczek książki z pazurem: "Mąż zastępczy” Joanny Chmielewskiej, „Jak u siebie” Izabely Frączyk, „Harpia” Danuty Noszczyńskiej, „Fartowny pech” Olgi Rudnickiej i 
„Wyjdziesz za mnie kotku?” Wioletty Sawickiej. Nagrodę odebrała - nagradzana już w Siedlcach - Danuta Noszczyńska. 

W kategorii Pióra nagrodę odebrała Sabina Waszut za powieść "Rozdroża", o której tak mówiła przewodnicząca jury Bernadetta Darska:

„Rozdroża” to debiutancka powieść Sabiny Waszut. Warto w tym miejscu zauważyć, że ów początek literackiej drogi jest wyjątkowo dojrzały, uciekający od schematu tzw. powieści kobiecej, zapadający w pamięć i literacko intrygująca. Takie debiuty z pewnością nie powinny zostać przemilczane, mam więc nadzieję, że nagroda nie tylko da drugie życie książce, która wyszła w roku 2014, ale też zwiększy zainteresowanie powieścią „W obcym domu”, która ukazała się w tym roku i jest kontynuacją losów głównych bohaterów. (...) Sabina Waszut, choć opowiada o miłości, ucieka od typowej konwencji romansowej. Dzięki temu zabiegowi uczucie łączące bohaterów wydaje się bardziej szczere, mniej oczywiste, wiarygodniejsze. Choć pisarka umieszcza wydarzenia na tle Wielkiej Historii, to jednak najmocniej interesuje ją ta odsłona dziejów, która dotyczy zwykłego człowieka. (...)Powieść Waszut, pozostając portretem miłości Niemki i Polaka, jest również fascynującą impresją o skomplikowanych losach mieszkańców Śląska i o decyzjach, które każdy musi podjąć, choć nikt nie jest na nie przygotowany. (...)".



Magdaleny Zimny-Louis, autorka książki "Kilka przypadków szczęśliwych"  została wyróżniona nagrodą w kategorii Pazur. I znów zacytuję fragment laudacji wygłoszonej przez przewodniczącą:

"(...) „Kilka przypadków szczęśliwych” to niebanalne połączenie i powieści emigracyjnej, i powieści inicjacyjnej, i kryminału, i romansu, i wspomnianej komedii wreszcie. (...) Tam, gdzie mógłby być melodramat, Zimny-Louis stawia na racjonalność, tam, gdzie mógłby zdarzyć się happy end, robi się smutno, choć gdzieś tli się i nadzieja, tam, gdzie wydaje się, że chodzi o zwyczajne gojenie ran po zdradzie, okazuje się, że sprawa ma dużo bardziej mroczne oblicze, niż moglibyśmy sądzić. Dzięki doprowadzaniu czytelnika do momentu, gdy wydaje mu się, że już wszystko wie, by potem pokazać mu, że tak naprawdę nie wie nic, Zimny-Louis nie tylko nie pozwala na uśpienie czujności odbiorców, ale też udowadnia, że życie składa się z tego, co zaskakujące, nieprzewidywalne, niewyobrażalne nawet czasami, a człowiek nie zawsze bywa tym, za kogo się podaje lub na kogo wygląda. Autorka jest również dobrą obserwatorką relacji międzyludzkich. Udaje się jej celnie sportretować bohaterów, zmuszając ich do konfrontacji z tym, co skrywane i niechętnie ujawniane postronnym. (...) Zimny-Louis udowadnia więc rzecz pozornie paradoksalną, a mianowicie, że szczęście cukierkowe nie istnieje, ale szukanie szczęścia może być dobrą przygodą i niezapomnianym przeżyciem, zwłaszcza wtedy, gdy zdarzy się „kilka przypadków szczęśliwych”.  



Nie będę  wdawać się w dyskusje o kobiecej literaturze, czy, jak kto woli, o literaturze kobiet. Nie ważne, co by nie powiedziano, z całą pewnością mogę stwierdzić, że tworzą ją kobiety z pasją, i że na pewno nie jest to literatura tylko dla kobiet i tylko dla Polek. Sporo w Siedlcach mówiono o tak zwanych wartościach dodanych. Ja chcę je zdefiniować na swój sposób. To nie tylko różnorodne, ważne tematy poruszane przez kobiety - nikt piszącym paniom nie może zarzucić monotematyczności.  Według mnie, największą wartością dodaną są autorki otwarte na czytelników. Dla mnie zaś jest nią furtka, która otworzyła się, gdy zaczęłam głośno mówić o tym, co czytam, trochę pisać o swoich lekturach. Przytoczę hasło dopiero co zakończonych targów krakowskich, słowa niemieckiej pisarki Niny George: "Czytanie czyni zuchwałym!"

Gość specjalny tegorocznego festiwalu
Relacje z festiwalu: Anny Luboń,  Adrianny Michalewskiej oraz pełne teksty laudacji Bernadetty Darskiej - polecam.

6 komentarzy:

  1. Nie wiem co to jest literatura kobieca. Wiem, że próbuje się w nią wbić najczęściej głupie romansidła i równie głupie "problemy kobiet" czy książki "obyczajowe". Rozpływanie się nad "Domkiem nad rozlewiskiem" etc. to nie dla mnie. Jeśli literatura pisana przez kobiety... Ja w ten sposób jej nie postrzegam. Nie dzielę pisarzy ze względu na płeć. O co więc chodzi w tym festiwalu?
    Jakie te różnorodne ważne tematy są poruszane przez kobiety? Co za znaczenie ma, kto te tematy poruszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz napisałam we wpisie, nie chcę wdawać się w dyskusje o płci literatury - wiele już na temat powiedziano i napisano. Festiwal siedlecki stworzył świetną okazję do pokazania i wyróżnienia tego, co dzieje się w tak zwanej literaturze środka. W literaturze tworzonej przez kobiety.
      O co chodzi w tym festiwalu? - o jego atmosferę, o kobiecą energię, o dobrą literaturę - tam trzeba być, żeby ją poczuć i już nie zadawać takich pytań. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Piękna relacja. Pluję sobie w brodę, bo mieszkam tak blisko a do Siedlec nie dotarłam choć chodziło mi po głowie, żeby się tam wybrać. Czytam Twój wpis i żałuję, ale mam nadzieję, że się poprawię, bo literaturę pisaną przez kobiety bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, czyli umawiamy się za rok. Mnie się tam tak spodobało, że bardzo będę chciała wrócić. Mam nadzieję, że się uda:)

      Usuń
  3. Edytko, żałuję, że miałam wtedy zjazd i nie mogłam uczestniczyć w tym kulturalnym wydarzeniu. Może kiedyś będzie mi dane spotkać te wszystkie znakomite osoby, zamienić choćby słowo, uzyskać autograf. To musiało być niesamowite uczucie! Piękny post :) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu na pewno by Ci się w Siedlcach spodobało. Nie mam pojęcia, jak będzie w przyszłym roku, ale bardzo bym chciała tam wrócić i móc Ci przedstawić autorki Twoich ukochanych książek. Zresztą co ja mówię - chciałabym tam z Tobą po prostu pojechać i fantastycznie spędzić czas. Pozdrawiam Cię kochana studentko:)

      Usuń